A życzenia są takie, jak w zeszłym roku, na Drugiej Stornie Głównej.

***
I może nowy fragment?
Jako prezent na Święta!
Kino
w Manufakturze było dzisiaj pełne. W końcu była premiera długo
oczekiwanego filmu "Jak zły i podstępny Gulwon piękną i
nadobną ksieżniczkę Gulejnę i co z tego wynikło". Tytuł
trochę długi, ale Róża czekała na ten film od pół roku, bo
miał być z jej ulubioną aktorką, Meryl Streep.
Dziewczyna
wjeżdżała ruchomymi schodami na pierwsze piętro. Ubrana w
błyszczącą, granatową bluzkę na ramiączka, ciemne jeansy i
czarne Conversy czuła się jak królowa kina, jednak każda królowa
czegoś się boi. Czego ? Na przykład swojej pierwszej randki.
Andrzej
już czekał, siedział na « kanapie », z biletami na
wiadomy film, wielkim popcornem i wielkim kubkiem coli. Gdy tylko
zobaczył Różę, zerwał się i z kubkiem coli oraz popcornem i
biletami podbiegł do dziewczyny. Dał jej całusa w policzek, a
dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
- Czy
to aby nie za wcześnie ? - zapytała przestraszona. -Czemu za wcześnie ? A tak w ogóle, zaraz zaczyna się film. Choćmy do sali.
Kiedy
Róża i Andrzej wchodzili do sali, film już się zaczynał.
Dziewczyna szybko pobiegła na swoje miejsce.
Andzej zaraz do niej dołączył.Nagle
na ekranie pojawiła się twarz czarownika Gulwona, który zmierzał
do pałacu księżniczki Gulejny. Wszedł i poprosił matkę –
królową – Meryl Streep i króla – ojca - Pierce
Brosnan'a
o rękę Gulejny. Ojciec – król tradycynie się nie zgodził, ot
tak, dać mu księżniczkę za żonę. Na to Gulwan krzykął, że
jeszcze go zapamiętają. Wyszedł z pałacu, wyciągnął z
przepastnej kieszeni notebooka i zalogował się na ulubionym forum
księżniczki Gulejny. Założył noey temat i rzucił zaklęcie na
księżniczkę, aby szybko coś odpisała. Kiedy Gulejna się
pojawiła, zaproponował jej czatowanie. Pewnego dnia księżniczka
zaginęła. Rodzice prawie do końca filmu jej szukali, a gdy gulwan
oddał Gulejnę rodzicom, oni z radosci wydali Gulejnę za Gulwana.
O tym, że to on porwał Gulejnę, królowie – rodzice już nie
wiedzieli.
Róża
wpatrywała się w ekran jak zaczarowana. Gdy film się skończył,
i na ekranie pojawiło się sławetne « C.D.N. », i
ludzie wyszli z sali, Róża zapytała:
- Andrzej,
idziemy na kolejną część?
- Oj,
nie, mała. Za bardzo się wynudziłem.
- Jak
to « Za bardzo się wynudziłeś » ?! - No po prostu film był nudny – Andrzej przeciagnął się, a następnie objął Różę ramieniem. Dziewczyna spojrzała na niego z ukosa.
- Dasz się zaprosić na lody ? - zapytał chłopak, spoglądając na Różę. - No, wiedziałem, że tak. - cmoknął ją w policzek.
- Znów
to robisz ! - Róża zezłościła się.
- Co
robię ? - zapytał niewinnie Andrzej.
- Całujesz
mnie w policzek !
- No
co ? Przecież jesteśmy na randce.
- Owszem,
ale uważam, że to jeszcze za wcześnie – nagle Róża poczuła,
że jej telefon wibruję. Wyciągnęła telefon z torebki i
zobaczyła, że dzwoni Andżelika. Pomyślała, że dzisiejszy
dzień był, jest i będzie jeszcze dziwniejszy. Ze złością
wdusiła zieloną słuchawkę i przycisnęła telefon do ucha.
- Halo ?
- Róża,
przyjedź do mnie jak najszybciej! Mamy sytuację kryzysową!
Kryzysową,
sra ta ta ta, pomyślała Róża i wywróciła oczami. To ja mam
teraz sytuację kryzysową, a ty mi tutaj z zielonym kotem... Zaraz,
ona nie mówiła nic o kocie. Ale to pewnie o to chodzi. A jeżeli
o to chodzi, to może być ciekawie.
- Co
się stało ?
- Po
prostu przyjedź! - Andżela rozłączyła się.
- Przepraszam,
Andrzej, ale muszę jechać. Stało się coś ważnego..
Róża
odbiegła korytarzem, zbiegła po schodach, wypadła na parking
podziemny i złapała pierwszą, lepszą taksówkę.
Tymczasem
Andrzej stał na szarym korytarzu, w jednej ręce z niedojedzonym
popcornem, a w drugiej – ze swoją niedopitą colą.
Rozdział
3. Znikający zielony kot, niespodziewany gość i... IMPREZKA ?!
Róża
biegła ulicą Andżeliki, zastanawiając się, o co mogło jej
chodzić.
Nagle
je zobaczyła. Lidka leżała na ziemi, majtając w powietrzu rękoma
i nogami. Andżelika próbowała coś z niej śćiągnąć. Róża
podbiegła bliżej i zobaczyła, że to « coś » to
zielony kot, Jaskier !
- Ale
shiza*- !
- Wykrzyknęła Róża. - Z daleka widać, jakby Lidka była trochę
nie ten teges !
- Nie
gadaj, tylko weź go ściągnij ze mnie! Zaraz wydrapie mi oczy! -
piszczała Lidka.
- No
właśnie, nie gadaj, tylko pomóż mi go z niej ściągnąć! -
warknęła Andżelika.
Ulicą
przejechał samochód. W otwartym oknie ukazała się twarz kobiety
po trzydziestce.
- Dziewczynko,
wstań z tej ziemi! Coś się stało? Zawieźć cię do szpitala? -
kobieta wysiadła z samochodu, podeszła do Lidki, zobaczyła
zielonego kota i przeraziła się.
- Czarownice!
- wykrzyknęła i stukając obcasami podbiegła do auta. Zatrzasnęła
drzwi, odpaliła silnik i odjechała z piskiem opon.
- Ożesz
wy, to była nasza nauczycielka przyrody! - Powiedziała Róża,
wpatrzona w miejsce, gdzie przed chwilą stał samochód pani Liść.
- Ona
już mnie nienawidzi, a co dopiero teraz! - Róża załamała ręce. - Czemu cię nienawidzi? – Zapytała Lidka.
- Nie wiesz, jakie ja mam oceny z przyrody ? - Róża spojrzała na nią ciężko.
- Nie
przejmuj się, to już koniec VI klasy, niedługo już nie będzie
nas uczyć. W gimnazjum trafimy na jakąs inną przyrodniczkę...
Ale czekaj, w gimnazjum jest biologia, geografia, chemia, fizyka...
Nie ma przyrody – pocieszyła przyjaciółkę

*-
Shiza – Przywidzenie, złudzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli komentujesz, proszę, nie obrażaj mnie, nie wyśmiewaj itp., oraz proszę, żebyś nie używał/a wulgaryzmów. I wzorem Mynki - jeżeli mnie skomentujesz - odwdzięczę się. :-)