wtorek, 11 grudnia 2012

Już niedługo Święta!

Tak, tak, już za niecałe dwa tygodnie Wigilia Bożego Narodzenia! Już się nie mogę doczekać! I rok, odkąd mam wszystkie książki Felixa, Neta i Niki...  A właśnie, wiecie, że nie powinno się mówić "Gwiazdka"? Bo to komunistyczna nazwa, nie mająca nic wspólnego z Bożym Narodzeniem! Dowiedziałam się w zeszłym roku. ;-)
A życzenia są takie, jak w zeszłym roku, na Drugiej Stornie Głównej.


***

I może nowy fragment?
Jako prezent na Święta!


Kino w Manufakturze było dzisiaj pełne. W końcu była premiera długo oczekiwanego filmu "Jak zły i podstępny Gulwon piękną i nadobną ksieżniczkę Gulejnę i co z tego wynikło". Tytuł trochę długi, ale Róża czekała na ten film od pół roku, bo miał być z jej ulubioną aktorką, Meryl Streep.
Dziewczyna wjeżdżała ruchomymi schodami na pierwsze piętro. Ubrana w błyszczącą, granatową bluzkę na ramiączka, ciemne jeansy i czarne Conversy czuła się jak królowa kina, jednak każda królowa czegoś się boi. Czego ? Na przykład swojej pierwszej randki.
Andrzej już czekał, siedział na « kanapie », z biletami na wiadomy film, wielkim popcornem i wielkim kubkiem coli. Gdy tylko zobaczył Różę, zerwał się i z kubkiem coli oraz popcornem i biletami podbiegł do dziewczyny. Dał jej całusa w policzek, a dziewczyna spojrzała na niego z przerażeniem.
- Czy to aby nie za wcześnie ? - zapytała przestraszona. 
-Czemu za wcześnie ? A tak w ogóle, zaraz zaczyna się film. Choćmy do sali. 
Kiedy Róża i Andrzej wchodzili do sali, film już się zaczynał. Dziewczyna szybko pobiegła na swoje miejsce. Andzej zaraz do niej dołączył.Nagle na ekranie pojawiła się twarz czarownika Gulwona, który zmierzał do pałacu księżniczki Gulejny. Wszedł i poprosił matkę – królową – Meryl Streep i króla – ojca - Pierce Brosnan'a o rękę Gulejny. Ojciec – król tradycynie się nie zgodził, ot tak, dać mu księżniczkę za żonę. Na to Gulwan krzykął, że jeszcze go zapamiętają. Wyszedł z pałacu, wyciągnął z przepastnej kieszeni notebooka i zalogował się na ulubionym forum księżniczki Gulejny. Założył noey temat i rzucił zaklęcie na księżniczkę, aby szybko coś odpisała. Kiedy Gulejna się pojawiła, zaproponował jej czatowanie. Pewnego dnia księżniczka zaginęła. Rodzice prawie do końca filmu jej szukali, a gdy gulwan oddał Gulejnę rodzicom, oni z radosci wydali Gulejnę za Gulwana. O tym, że to on porwał Gulejnę, królowie – rodzice już nie wiedzieli. 
Róża wpatrywała się w ekran jak zaczarowana. Gdy film się skończył, i na ekranie pojawiło się sławetne « C.D.N. », i ludzie wyszli z sali, Róża zapytała:
 - Andrzej, idziemy na kolejną część? 
 - Oj, nie, mała. Za bardzo się wynudziłem.
 - Jak to « Za bardzo się wynudziłeś » ?! 
 - No po prostu film był nudny – Andrzej przeciagnął się, a następnie objął Różę ramieniem. Dziewczyna spojrzała na niego z ukosa.
 - Dasz się zaprosić na lody ? - zapytał chłopak, spoglądając na Różę. - No, wiedziałem, że tak. - cmoknął ją w policzek. 
 - Znów to robisz ! - Róża zezłościła się.
 - Co robię ? - zapytał niewinnie Andrzej.
 - Całujesz mnie w policzek !
 - No co ? Przecież jesteśmy na randce. 
 - Owszem, ale uważam, że to jeszcze za wcześnie – nagle Róża poczuła, że jej telefon wibruję. Wyciągnęła telefon z torebki i zobaczyła, że dzwoni Andżelika. Pomyślała, że dzisiejszy dzień był, jest i będzie jeszcze dziwniejszy. Ze złością wdusiła zieloną słuchawkę i przycisnęła telefon do ucha.
 - Halo ? 
 - Róża, przyjedź do mnie jak najszybciej! Mamy sytuację kryzysową! 
Kryzysową, sra ta ta ta, pomyślała Róża i wywróciła oczami. To ja mam teraz sytuację kryzysową, a ty mi tutaj z zielonym kotem... Zaraz, ona nie mówiła nic o kocie. Ale to pewnie o to chodzi. A jeżeli o to chodzi, to może być ciekawie. 
 - Co się stało ?
 - Po prostu przyjedź! - Andżela rozłączyła się.
 - Przepraszam, Andrzej, ale muszę jechać. Stało się coś ważnego..
Róża odbiegła korytarzem, zbiegła po schodach, wypadła na parking podziemny i złapała pierwszą, lepszą taksówkę.
Tymczasem Andrzej stał na szarym korytarzu, w jednej ręce z niedojedzonym popcornem, a w drugiej – ze swoją niedopitą colą.






Rozdział 3. Znikający zielony kot, niespodziewany gość i... IMPREZKA ?!

Róża biegła ulicą Andżeliki, zastanawiając się, o co mogło jej chodzić.
Nagle je zobaczyła. Lidka leżała na ziemi, majtając w powietrzu rękoma i nogami. Andżelika próbowała coś z niej śćiągnąć. Róża podbiegła bliżej i zobaczyła, że to « coś » to zielony kot, Jaskier !
  - Ale shiza*- ! - Wykrzyknęła Róża. - Z daleka widać, jakby Lidka była trochę nie ten teges ! 
  - Nie gadaj, tylko weź go ściągnij ze mnie! Zaraz wydrapie mi oczy! - piszczała Lidka.
 - No właśnie, nie gadaj, tylko pomóż mi go z niej ściągnąć! - warknęła Andżelika.
Ulicą przejechał samochód. W otwartym oknie ukazała się twarz kobiety po trzydziestce.
- Dziewczynko, wstań z tej ziemi! Coś się stało? Zawieźć cię do szpitala? - kobieta wysiadła z samochodu, podeszła do Lidki, zobaczyła zielonego kota i przeraziła się. 
 - Czarownice! - wykrzyknęła i stukając obcasami podbiegła do auta. Zatrzasnęła drzwi, odpaliła silnik i odjechała z piskiem opon.
 - Ożesz wy, to była nasza nauczycielka przyrody! - Powiedziała Róża, wpatrzona w miejsce, gdzie przed chwilą stał samochód pani Liść.
 - Ona już mnie nienawidzi, a co dopiero teraz! - Róża załamała ręce. 
 - Czemu cię nienawidzi? – Zapytała Lidka.
 - Nie wiesz, jakie ja mam oceny z przyrody ? - Róża spojrzała na nią ciężko. 
 - Nie przejmuj się, to już koniec VI klasy, niedługo już nie będzie nas uczyć. W gimnazjum trafimy na jakąs inną przyrodniczkę... Ale czekaj, w gimnazjum jest biologia, geografia, chemia, fizyka... Nie ma przyrody – pocieszyła przyjaciółkę
*- Shiza – Przywidzenie, złudzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli komentujesz, proszę, nie obrażaj mnie, nie wyśmiewaj itp., oraz proszę, żebyś nie używał/a wulgaryzmów. I wzorem Mynki - jeżeli mnie skomentujesz - odwdzięczę się. :-)