Po ostatniej lekcji, angielskim, piszczałyśmy, że to już za dwie godziny. Miałyśmy iść do swoich domów, potem ja i Clawdeen na angielski, potem do A. Umyłam głowę, spakowałam rzeczy i poszłam na angielski. Pod budynkiem stał już samochód taty Claw, do którego, zgodnie z umową, miałam włożyć swoje rzeczy, po czym pobiegłam na lekcję. Cały czas chichrałyśmy się, razem z Clawdeen, z naszego kolegi, Lili (przydomek z przedstawienia, w którym grał Czerwonego Kapturka). Potem szybko się ubrałyśmy i zbiegłyśmy na dół. Podczas drogi do domu A., wydzwaniałyśmy do siebie nawzajem, czy wszystko mamy. Podjechaliśmy pod dom, wyciągnęłyśmy swoje rzeczy, pożegnałyśmy się z tatą Clawdeen i zadzwoniłyśmy do furtki. Zaraz po tym, A. wypadła z domu, a za nią wyszła jej mama. A. podskakiwała w miejscu, z zimna albo z podniecenia. Weszłyśmy do domu.Ulokowałyśmy się w pokoju jej rodziców. Pokój był miętowy, z pięknym, dużym lustrem, dużą szafą, wszystko pięknie ozdobione. Przebrałyśmy się w piżamy, rozłożyłyśmy śpiwory, wyciągnęłyśmy swoje drobiazgi. Troszkę pograłyśmy w Simsy, w jakieś planszówki, poopowiadałyśmy sobie straszne historie, przy małej latarce. Potem poczytałyśmy trochę, podjadając nachosy, żelki i inne niezdrowe rzeczy.
W końcu nadszedł mój ulubiony fragment: kładzenie się spać. Lubię spać, a w szczególności w obecności Clawdeen. Wieczorem wydaje jej się, że jest wilkołakiem. Lata wtedy po pokoju, udając psa lub coś innego. Teraz udawała, że chodzi robić siku za łóżkiem. Jak świeciłam na nią latarką, to się wkurzała, rzucała się na mnie i gilgotała (na zielonej szkole w 4 klasie, gasiła światło, mówiła "Ale fajnie!", i rzucała się na podłogę, udając psa, potem nas rozśmieszała). W końcu usnęła, A. też. Jedynie ja leżałam, kręciłam się i tak całą noc. Nad ranem włączyłam sobie MP4 i usnęłam na 30 minut. -.-
Rano bawiłyśmy się w kalambury, a na śniadanie były naleśniki i kakao. Potem pooglądałyśmy telewizję i pograłyśmy na kompie. Potem przyszedł mój tata z bratem, a mama A. zaproponowała, że nas odwiezie, bo ma kilka spraw do załatwienia. W aucie ciągle ziewałam, w domu głowa mnie bolała, i się okazało, że mam jakąś dziwną gulkę na szyi. Po weekendzie poszłam z mamą do lekarza, i się okazało, że jestem chora. Siedziałam, znaczy, leżałam potem cały miesiąc w domu, aż do Wigilii klasowej + cotygodniowe wizyty u pani doktor.A wszystko przez to, że nie spałam w nocy, i przez ten katar, z którym poszłam do A. ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli komentujesz, proszę, nie obrażaj mnie, nie wyśmiewaj itp., oraz proszę, żebyś nie używał/a wulgaryzmów. I wzorem Mynki - jeżeli mnie skomentujesz - odwdzięczę się. :-)