sobota, 12 stycznia 2013

Pamiętniki z wakacji + Listy do M. = Listy z wakacji, Śnieg + brat + sanki = MASAKRA

Tytuł poplątany, ale zaraz wyjaśnię. Nie będzie to ani o tym:


Ani o tym:

Lecz o fascynującej, wakacyjnej zabawie dwóch dziewczynek.

Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego wakacyjnego wieczoru przeglądałyśmy pamiątki z czasów, kiedy jeszcze nikt nie miał e - mailów, a dzieci pisały po przyjeździe na kolonie: "Kochana Mamo i Kochany Tato, dojechałam/em szczęśliwie na miejsce.". Listy były śmieszne, niektóre trochę mniej, niektóre pisane przez jedną osobę, niektóre przez dwie lub więcej, na ozdobnym papierze, lub takim trochę mniej. 
Najbardziej utkwiły mi w pamięci trzy fragmenty listów:
  • "Nie oglądajcie zbereźnych filmów"
  • "Mamo, kupiłaś lekarstwa? Bo nie chcę, abyś miała skutą pupę."
  • "Tata przyniósł telewizor i magnetowid do domu. Cały wieczór oglądaliśmy ciekawe filmy. To znaczy, ja oglądałam, bo tata usnął."
Po tym wszystkim, taka mnie naszła ochota na napisanie analogowego listu, w połowie dlatego, że to fajne, a w połowie, może dlatego, żeby listonosz miał z czego dzieci wykarmić. No to pierwszy list napisałam i "wysłałam" do A. "Wysłanie" polegało na tym, że poszłam do jej domu i sama wrzuciłam list do skrzynki. ^^ Nie ma normalnie co robić w wakacje. Potem znalazłam znaczki i mogłam wysyłać normalnie.
Po powrocie z wakacji znalazłam na moim biurku list od A. Przepisałabym go, ale ostatni jest ciekawszy.
Pisałyśmy do siebie tak całe wakacje. Wyszły nawet nowe słowa: "kociec" zamiast "koniec" i "Prześko" zamiast "Inesko", bo tak na siebie mówiłyśmy, imionami z książki. A tak wyglądał ostatni list jej do mnie:

"Po porostu genialnie!
Jutro 1 września! Zastrzelę się!
Zaczynam odpowiadanie:
| Clawdeen do mnie też napisała... buziaczki! :-* Nie rozkminiam o.O
| Brawo! Polubiła koty!
| Czasami miewam zakwasy... Kwas mlekowy, tak to było? Widzisz? Cytuję Natalię. ^-^
| Czemu zdania nie zaczyna się od "a więc"? Bez sensu...
| W liście mówisz, że chcesz martensy, ale w szkole i tak niedługo  powiesz: wiecie co? Jednak nie cchę martensów.
| Masz straszne sny. o.O Moim największym koszmarem był... nie pamiętam -,-
| Jak ciągłe chodzenie może być super?
Sponge, prawie...
Skończyłam. Wczoraj kupowałam z mamą ostatnie rzeczy do szkoły. Już tylko skrócić jeansy i "jestem gotów, jestem gotów". A propos szkoły. M A raczej pozaszkoły. Mówiłaś coś, że obok Cię jest klub karate, możesz mi dokładnie opisać gdzie? Nie mogę znaleźć nigdzie blisko, a nie mam zamiaru iść na basen!
PS: Jak to przeczytasz to mnie przytul bo mam deprechę.
PS2: To następne listy w wakacje?"



Zaczęłam nawet do niej pisać nowy list, który już pewnie nigdy nie dojdzie. Napisałam dwa zdania: "Jutro premiera filmu! Lecę wziąć leki uspokajające!". Pewnie, gdybym wysłała, to wzięła by go podarła i wyrzuciła do śmieci, jak... (zaraz znajdę porównanie).... jak list ode mnie. -.-
Chociaż i tak najlepszy był ten dopisek na osobnej karteczce:
"2 w nocy... Z mini latarką, pod kołdrą. Do arsenału wojennego dołącza: krem na ugryzienia i "dezodorant" na komary. Straty: 5 ukąszeń. Morderstwa: 7 komarów, nie, żartuję, 3. A szkoda... Gdzie moje życzenia powodzenia?"

 ***
A teraz dzisiaj.
łącznie do Clawdeen napisałam chyba z 12 esemseów. Niby się nie przyjaźnimy, ale ona to potrafi pomóc w kłopotach duchowych... Boję się sprawdzić, ile kasy mam na koncie...
Rano byłam z mamą w sklepie, potem na pianinie. Z panią ćwiczyłyśmy i troszkę się wygłupiałyśmy. Potem poszliśmy całą piątką (Mama, Tata, ja i moich dwóch braci: jeden - 3 klasa, drugi - 10 miesięcy, prawie) na sanki. Pod koniec się wyrypałam na tyłek i na rękę, myślałam, że ją złamałam. :-) Jak wracaliśmy do domu, to się kłóciliśmy, kogo na sankach ma tata ciągnąć. No zupełnie jak dzieci. :-P Potem już tylko obiadek i minecraft. Odkryłam starą kopalnię. ^-^. Potem pobawiłam się z bratem, gilgotałam go znienacka, jak się zwijał ze śmiechu...  A zaraz się wybieram do Biedronki. Niby mały sklep, a ja tak tam lubię chodzic. Jak idziemy z tata, to sobie śpiewamy, a jak wracamy, to nie, bo tata niesie cieżkie torby. Tak wszystko pakuje, że nikt inny (czyt. Nika Clevleen) nie potrafi ich unieść. Pomogłabym, ale te torby do ziemi mnie przygniatają.
A jutro, po Mszy Świętej, idziemy na obiad do Babci (tradycja, zawsze pomagam Babci nosić drugie danie, to też tradycja), a potem do mojej przyjaciółki! Jej mama jest w ciąży (znów) i idziemy świętować, bo tym razem ma być chłopiec. Sama się cieszę, bo M. na tylko jednego brata i dwie siostry. Dwie? ... Tak, dwie, już mi się myli.

***
 Przeglądałam dzisiaj Besty  i znalazłam obrazek, identyczny, jak moje zachowanie na WF.
Niby takie nic,a humor poprawia. Czasami nie uda mi się odbić, a dziewczyny zawsze mają pretensję, że nie odbiłam, że źle odbiłam, że źle zaserwowałam... Załamka.








No i tym optymistycznym akcentem... The End! No dobra, zakończę optymistycznie, nie pesymistycznie
  1. Za 7 miesięcy Pielgrzymka! Znów zobaczę, Anie, Agę i Paulinę, może i Łukasza, który bardzo przypomina Jonathana Crombie.
  2. Trochę do śmiechu:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli komentujesz, proszę, nie obrażaj mnie, nie wyśmiewaj itp., oraz proszę, żebyś nie używał/a wulgaryzmów. I wzorem Mynki - jeżeli mnie skomentujesz - odwdzięczę się. :-)