sobota, 16 lutego 2013
Czekasz na Nią rok... Przychodzi.... Zaraz odejdzie... I znów rokk.... Czemu muszę na Nią długo czekać?! Czemu Ona tak szybko mija?!
Pielgrzymka. Ło matko. Jak ja tęsknię. Puściłam sobie piosenkę Magdy Anioł - "Zaufaj Panu" i "Puk, puk" i jakieś inne pielgrzymkowe. Już czuję to bicie serca, te bolące nogi, już widzę perspektywę tych 4 dni w drodze i radości! Ja już chcę Pielgrzyymmmkkkkęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę. Aż muszę poszukać zdjęć i się powzruszac nad własnym losem, że ten czas tak długo leci.... "Kiedy Ci smutno i nic nie wychodzi mów Amen, jak Maryja - Amen, jak Maryja - Amen, widocznie Bóg tak chce... Tak jak Maryja i Józef wypełniaj wole Boga jedyną. I zanieś tam swój uśmiech i serce, gdzie często płyną łzyyyyyyyyyyyyyyyyyy <ryczy>".
Dobra, zaraz się pozbieram.
Pewnie niektórzy z Was się zastanawiają "jak ciągłe chodzenie może być super?! Na głowę upadła". Otóż tutaj się kłania stara prawda: "Nie lubisz? A próbowałeś? Skąd możesz wiedzieć, że jest be, jeżeli nie sprawdzałeś?"
Dziadek też mnie już od dawna namawiał, żebym z nim szła. Ja się wykręcałam, że nie, że jeszcze za wcześnie, że nie dam rady i tak dalej, i tak dalej. Ale to jednak lepiej, bo moja pierwsza Pielgrzymka była z jednymi z najfajniejszych ludzi na świecie! Oczywiście Tata i Dziadek, potem Ania, Aga, Paulina i Łukasz.
Po zeszłorocznej Pielgrzymce nie wyobrażam sobie "iścia" nie przy głośniku. Co prawda do tej pory jestem ciut przygłucha, muszę czasami prosić, żeby powtórzyli, to, co mówili. Ale na początku, pierwszego dnia, jak jeszcze nie wiedziałam, kto gra i śpiewa, to szliśmy bardziej z przodu, a ja, taka mała, oglądałam się, kto śpiewa. No dobra, jakieś dziewczyny. Ale ta blondynka jest chyba ładniejsza od tej ciemnej. Ciekawe, jak mają na imię.
Później, przed postojem, jak jakoś gra utknęła, to tata stwierdził, że nie może słuchać, jak oni grają, podszedł, zapytał się, czy może gitarę, i zaczął grać. Blondynka śpiewa i się odwraca, no bo jak to, bo sama raczej nie gra. Tata zaraz udał, że to nie on. Jak dochodziliśmy do noclegu i odłączaliśmy się od grupy (ach, my źli), to ona dała znać, że jutro gitara jest nasza. Ja byłam wniebowzięta, że gitara na postojach będzie nasza, bo w końcu będę mogła truć tacie: "No tatooo nauuucz mnieee".
Potem doszliśmy do "mojej, naszej" wsi. Tam moi rodzice się pobrali, więc w niej czuję sie zawsze jak księżniczka. Wieczorem w kościele miało być takie spotkanie, więc tata poleciał wcześniej, szykować wszystko, bo został zaangażowany do czytania czegośtam, a ja i Magda, moja ciocia, poszłyśmy później. Ledwie znalazłyśmy miejsce. Były zdjęcia papieża, różne czytanki i pieśni. Na koniec była "Barka", a obok nas siedziała pewnie jakaś para. Chłopak tak gada do tej dziewczyny: "Weź mi mów słowa bo tego nie znam". I tuż przed danym wersem ona mu szeptała tekst, a ja sobie słuchałam, jak ona mu tłumaczy. Biedna.
Po apelu podeszliśmy do dziewczyn. Skądś wiedziałam, że ta jedna to jest Ania. Miałam wówczas obsesję na temat Ani z Zielonego Wzgórza i tak jej westchnęłam:
- Chciałabym mieć na imię tak, jak pani...
Ona zaczęła się śmiać, i powiedziała, że ona nie jest pani, tylko Ania i że też mam ładne imię. Jakimś cudem Aga znalazła się tuż obok i oznajmiła, że jest Agnieszka. Ja nie mogłam uwierzyć, że przeszły ze mną na "ty".
Potem rano tradycyjnie myłam się na śpiąco i odpierałam ataki dziadka "wypij no w końcu tą kawę! i zjedz tą bułkę!" Potem wylecieliśmy z domu, zimno jak nie wiem co, z bułką w ręku, i w krótkich spodenkach. Zaraz wyszliśmy, a ja sobie znalazłam patent na odespanie: jeżeli tata nie gra, bo od rana najpierw są Godzinki, a potem pieśni i piosenki, to ja tatę pod pachę, oprzeć się na gitarze i lulu... Potem zabijać komary.
W końcu Jasna Góra! Ania się do mnie przytuliła, powiedziała" udało Ci się dojść" i zniknęła w tłumie. Do mnie dołączyła mama, brat i babcia.
I do następnego roku...
Rok szkolny, przerywany rykiem za Pielgrzymką. I wakacje!
Uzbierałam sobie kasę i pojechałam kupić sobie gitarę. Byłam niezadowolona, że jedyne gitary, jakie mam możliwość wybrać, są z takim dziwnym cusiem:
No, ale myślę, że się przekonam. Teraz nie widzę tego, ze ona mogłaby być jakaś inna.
I znów Pielgrzymka! Od rana pochmurno. Tylko tego jeszcze brakowało, żeby zaczęło padać po drodze!
Troszkę pokropiło, ale tylko ciutkę. Znaleźliśmy Anię i Agę. Popukałam jedną w ramię, a ona się odwraca i "OOOOOOOOooo, czeeeeeeeeeeeeeśćć!"
Potem cztery dni drogi, kotki, zwierzątka, zostałam muzyczną, kłóciłam się z dziadkiem, że mnie nie rozumie (mój ulubiony tekst: "Nikt mnie nie rozumie! Nie rozumiecie mnie!") i tak dalej, i tak dalej. Tuż przed ostatnim odcinkiem drogi, my przyszliśmy na postój, a inna Pielgrzymka wychodziła. Oni zaczęli śpiewać, a Ania tak:
-Nika, czy my też tak fałszujemy?
A ja wypaliłam:
-Nie, nie fałszujemy, szczególnie pani nie fałszuje! - i wskazuję na Paulinę.
Ania się zgorszyła i powiedziała:
-No tego to się po tobie nie spodziewałam!
A Paulina powiedziała, że nie jest pani, i też przeszła ze mną na "ty".
Potem słowa Ani z ubiegłego roku... Jasna Góra... Koniec Pielgrzymki! Do za roku!!!!!!

Dzięki, że robisz mi reklamę.
OdpowiedzUsuńProsz.
UsuńPielgrzymka jest super. Maiłam na jednej z nich w 1999 roku ślub! Przeżycie niesamowite!
OdpowiedzUsuńKażdemu polecam:)