sobota, 8 września 2012

Tajemnica Zielonego Kota - fragment #2

Pytanie « Gdzie oni są ?? » kołatało się po głowie Andżeli od pół godziny. Dzieczyna biegała po całym pokoju, przekładając rzeczy z miejsca na miejsce. Za pierwszym razem przestawiła książkę « Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka » na jej miejsce ; zaraz potem przypomniała sobie, że tu ta książka stała, ale 5 dni temu, a 3 dni temu Andżelika robiła porządki w pokoju i ta seria książek stała na półce obok. Dziewczyna puknęła się w czoło i przestawiła na prawidłowe, nowe miejsce. Potem przestawiła jeszcze iPoda, pochowała ubrania i włączyła komputer, biegając co pięć minut do okna. Nagle coś zauważyła. Widok idących pod jej domem dziewczyny w czarnych szortach, czarnej bluzce na ramiączka i glanach, wysokiego chłopaka w długich dżinsach, choć było 31 stopni i bluzce z krótkim rękawkiem, oraz Gotki, to niecodzienny widok. Andżelika zrobiła dwa kroki w stronę drzwi wejściowych, po czym stanęła, zawróciła, i podbiegła jeszcze raz do okna. Spojrzała jeszcze raz na Lidkę. Czy to na pewno była ona ? Lidka uniosła głowę i pomachała do Andżeliki w charakterystyczny dla siebie sposób. To na pewno ona. Tylko co ona ma na sobie?! Różowa bluzeczka zamiast czarnej bluzki, biała spódniczka z falbankami zamiast czarnej spódnicy lub spodni, cieliste, cienkie rajstopki zamiast grubych rajstop i kremowe baleriny z kokardkami zamiast masywnych glanów. Do tego włosy związane w dwa warkoczyki, na których końcówkach były dwie ogromne kokardy. Zamiast bransoletki z pieszczochami była bransoletka z różowymi dżecikami i na palcu pierścionek, co było u Lidki rzadkością. Co się z nią stało ?! Cicha i spokojna Andżelika zdecydowanie wolała ten styl Lidki, ale do ciemnego ubioru przyjaciółki jakoś bardziej się przyzwyczaiła.
Nagle do pokoju weszłi Inès, Lidka i Mateusz. Andżelika przebiegła jeszcze raz wzrokiem po stroju Lidki, a potem na Inès ; która wyglądała, jakby pożyczyła cały strój od Lidki. Mało tego ; była smutna, jak przystało na Gotkę. W końcu Andżelika wykrztusiła : 
  - Co wam się stało ?! 
  - Mnie w to nie mieszaj ! - Ostrzegł szybko Mateusz. - One się o coś tam pozakładały, bla, bla, bla... - Mateusz wzniósł oczy tak, jakby chciał zajrzeć w głąb czaszki, i poruszał ręką, złączając cztery palce razem, a kciukiem dotknął środkowego palca opd spodu, po czym podniósł go i opuścił kilka razy, po czym klapnął na fotel, stojący obok biurka.
  - O coście się założyły ? - zapytała Andżelika.- O wynik meczu Barcelona – Madryt – wyjaśniła grobowym głosem Inès.- A ponieważ był remis, przegrały obie i musiały się ubrać o tak – Mateusz wskazł ciągle stojące w drzwiach od pokoju smutną Inès i uśmiechniętą Lidkę, po czym sięgnął do miseczki z chrupkami stojącej na biurku, wziął pełną garć i zaczął je sobie wrzucać do buzi. Jego wzrok padł na leżącego na kołdrze pilota od telewizora. Chwycił go i wdusił przycisk włączenia telewizora, po czym zaczął przeskakiwać po kanałach. - Masz MTV ? Nie masz, no trudno...O, ale za to masz coś na kształt Vivy...
 Andżelika podeszła do telewizora i wyłączyła go.
  - Mieliśmy zająć się sprawą tajemniczego kota i jego właścicielki, zapomniałeś ? - Przeniosła wzrok na dziewczyny ciągle stojące w drzwiach, po czym wskazała im kanapę i nakazała usiąść.   
- No to, robimy te ogłoszenia ?
  - A, Andżeluś, ja je już zrobiłam ! - wykrzyknęła Lidka. - Są u mnie w domu, jak chcecie, to możemy pojechać tam od zaraz ! - Lidka podskoczyła i zaklaskała w dłonie.
  - Ok, no to jedźmy ! - wykrzyknęła Andżelika.
Przyjaciele zbiegli na dół, a Andżelika rzuciła się po swoją lotniczą kurtkę i jasnobłękitne trampki i już chciała wyjść, kiedy Lidka ją zatrzymała i wskazała buty :
  - Czy ty nie miałaś przypadkiem Martensów ?
  - Miałam, ale już nie mam. Wczoraj byłam w nich ostatni raz. Wyrosłam z nich ! A poza tym, te są lżejsze. No, idziemy !



***

Po dziesięciu minutach byli już na ulicy Folwarcznej. Grupka szła, wypatrując czarnego domu Lidki. Jednak dawna Gotka, czyli Lidka, zatrzymała się przed kremowym domem, który mógłby wyglądać, jak dom Lidki, gdyby był czarny. Lidka wyciągnęła klucze z małej, różowej torebki i otworzyła furtkę, a potem drzwi. Przyjaciele ze zdziwieniem weszli do jasnego hallu, a zaraz potem do jasnego salonu, gdzie przy stole, przy jasnym laptopie siedzieli rodzice Lidki, kłócąc się o coś i wskazując sobie coś na ekranie komputera. Przyjaciele wiedzieli, że rodzice Lidki zawsze w ten sposób dogadywali się co do wakacyjnych wyjazdów. Jednak te wakacje miały być jednymi z najprzykrejszych, bo Lidka, Andżelika, Inès i Mateusz chodzili do szóstej klasy i za miesiąc czekało ich rozstanie.
  •  - Cześć, mamusiu. Hey, daddy*.
  •    - Cześć, Lidziunia. Właśnie dogadujemy się z tatą odnośnie wakacji. Najpierw polecimy do Babci i Dziadka, do Londynu, a potem pojedziemy do Sielpi. Co ty na to ? Będziemy mieszkać w super hotelu, dobrze ?
  •   - Tak, tak, super ! . A teraz mamusiu, musimy załatwić jedną ważną sprawę.
    Przyjaciele pobiegli na górę. Już chcieli wchodzić do czarnego pokoju Lidki, ale ona podeszła do identycznych, tyle, ze jasnych drzwi naprzeciwko tych czarnych i otworzyła je. Pokój wygądał, jagby ktoś w komputerze wykonał czynność copy, paste pokoju Lidki, tyle, że nie zgadzało się klika różnic. W oknach tego kremowego pokoju wisiały muślinowe zasłonki przyozdobione kwiatami i sztucznymi motylami, na półce z książkami, zamiat serii ksiażek « Monster High », honorowe miejsce zajmowały ksiażki « Ania z Zielonego Wzgórza », « Ania z Avonlea », « Ania na Uniwersytecie » (przeczytana w IV kl. Przez Andżelę 5 razy), « Ania z Szumiących Topoli », « Wyarzony dom Ani », « Ania ze Złotego Brzegu », « Dolina Tęczy », « Rilla ze Złotego Brzegu », oraz « Ania z Wyspy Księcia Edwarda ». Zamiast szafy z gotyckimi czaszkami w pokoju stała szafa z kwiatami. Przyjaciele wpatrywali się długo w to zjawisko. Pierwsza ocknęła się Inès. Dziewczyna wyszła z pokoju Lidki i powoli podeszła do « starego » pokoju. Otworzyła drzwi, a tam wszystko stało na swoim miejscu. Nawet dywan z trupią czaszką leżał tak, jak zawsze.
  •   - Co się tu do bardzo ciężkiej choroby stało ?!
  •   - Jak to, co ? Założyłyśmy sie przecież. A zmianę stylu planowałam już od dawna. Mamy taki układ z rodzicami, jeżeli można tak to nazwać. Co jakiś czas zmieniamy styl. Przedostatni styl był gotycki, teraz jesteśmy słodką rodziną. Tylko nazwisko...... Ale nazwisko też można zmienić ! Jutro jedziemy do urzędu i zmieniamy na Hot... Hot.... HotSweet ! Tak ! HotSweet ! Lecę powiedzieć o tym rodzicom !
    Lidka czmychnęła z pokoju i po chwili było słychać tupot jej stóp na schodach, a jeszcze później trochę podekscytowanych słów po polsku i angielsku.
  •   - Lidka ! Lidka... Bez przesady... - rzuciła za nią Inès.
    Mateusz krążył w tym czasie po nowym pokoju Lidki i obmacywał wszystkie rzeczy. Raz się schylał, potem od razu stawał na palcach, żeby potem ukucnąć przy najniższej półce. Parę razy nawet położył się na podłodze i sięgną ręką pod szafkę. Wyjął stamtąd oblepione kurzem szklne kuleczki z Hello Kitty. Zapewne Lidka miała je kupione, jak miała pięć lat.
    Chwilę potem Mateusz był już przy biurku Lidki i z niedowierzaniem przyglądał się kartkom. Były to ogłoszenia. Kartka wymiarów kartki z zeszytu ozdobiona była kokardkami i małymi motylkami. Tekst był po lewej stronie, napisany prostą, ale ładną czcionką. Po prawej było duże, jak na taką karktkę, zdjęcie zielonego kota bawiącego się kłębkiem wełny na polanie. Mateusz chwycił pierwszą z brzegu kartkę i przeczytał na głos teskt :
    « Jeżeli ktokolwiek i kiedykolwiek widział tego przesłodkiego kociaka jest proszony o kontakt ze mną pod numerem komórki 123 456 789 lub złożenie tej kartki z wypełnionym miejscem « gdzie ». Jest on pilnie poszuiwany. Lidka HotGother, Inès Violin, Andżelika Wesołkiewicz i Mateusz Kroplowski. »
  •   - Ha ha ha ha ha ! Od kiedy mam na nazwisko « Kroplowski » ? Ja się nazywam Kropelkowski. Mateusz Kropelkowski- zaśmiał się Mateusz, po czym zwrócił się z tym pytaniem do Lidki. Dziewczyna z jakiegoś powodu nie odpowiedziała, po czym wzniosła oczy ku górze i zaczęła szeptać jakieś tajemnicze słowa. Cały czas szepcąc tajemnicze słowa, podeszła do biurka. Za nią Inès i Andżelika. Nagle Adżelika wykrzyknęła :
  •   - Co tu robią moje motylki i kokardki ?!
    Inès speszyła się i wydukała cicho :
  •   - Ja je... No wiesz.... Ten teges.... Pożyczyłam.... Ale miałam zamiar oddać ! I tak mi się nie podobały !
  •   - No to co, że zamierzałaś oddać ! Nigdzie takich w Polsce nie kupisz ! Ciocia z Ameryki mi je przywiozła ! Gdzybyś się spytała, to bym Ci trochę dała !
  •   - No przepraszam..... Nie gniewaj się na mnie... - Inès wyglądała, jakby miała zamiar się rozpłakać, ale było wiadomo, że tylko udaje.
  •   - Dobra, już, nie płacz. - Andżelika pogłaskała Inès po głowie, a dziewczyna mocno przywarła do Andżeli.
  • - To znaczy, że mi je dajesz ? - zapytała, podnosząc głowę.
    - Tak, to znaczy, że ci je daję - wykrztusiła zdumiona Andżelika. - Dobrze, jeżeli mamy jechać, to jedźmy – Andżelika wyswobodziła się z objęć Inès.
*Cześć, Tatusiu – ang. (czyt. Hej, dedi)