piątek, 28 czerwca 2013

Wakacje... CZUJESZ TO?! Bo ja nie... .-.

"- Żegnajcie, oboje, Będę bardzo tęsknił za Wami, za każdym z Was...  (...) Do diabła! Nienawidzę pożegnań! 
(...) Raz tylko podniósł rękę w ostatnim geście pożegnania, Lecz nie obejrzał się za siebie.
Nigdy tego nie robił"


Próbowałam coś napisać, jednak za każdym razem wychodziło coś niewiadomo co. Ale przemogłam się dzisiaj, no bo - zakończenie szkoły.
Chyba nikt z nas nie chciał żeby ten dzień przyszedł. Owszem - mamy już podstawowe wykształcenie, owszem - są wakacje, owszem - koniec podstawówki. Jednak... Eh... Ja się ciągle zastanawiam, kiedy minęło te 6 lat... Jeszcze pamiętam, że niedawno szłam do pierwszej klasy. Odprowadziliśmy z rodzicami Felixa do przedszkola. Pani dyrektor, czyli vis a vis, nasza wychowawczyni (obok pani Agnieszki), kiedy mnie zobaczyła, powiedziała: "A Ty to do szkoły idź!". Potem przez jakiś czas mieliśmy manie przychodzenia do naszych pań po szkole, ale tylko czasami i pokazywaliśmy zeszyty. W jednym miałam taki szlaczek - biedronki. Pani kartkuje zeszyt, kartkuje i ...
- No, od razu widać, że z Biedronek wyszła!
Moja grupa właśnie była "Biedronkami". ^-^
A w szkole... Najbardziej pamiętam takie jedno zdarzenie z pierwszej klasy, kiedy chodziłam na SKS. Duże dziewczyny z 4 klasy (tak dla mnie one wtedy były jak dorosłe, chyba), jakiś pan od W-F i nagle znajoma twarz. Odwracam się do taty i mówię: "Tato, a to jest Lidka z mojej klasy". Uśmiechnęłam się do niej i pomachałam. Ona mi też pomachała. Utkwiło mi w pamięci to, że miała różowy bidon z elfami. 
Potem, gdy pokłóciłam się z Sarą w pierwszej, czy tam drugiej klasie - Lidka podchodziła do mnie i pytała, czemu się nie zadaję z Sarą. Odpowiadał jej, ale teraz już to nie ważne. Już daaaawno się z Sarą pogodziłyśmy. :-)
No i potem sobie spokojnie żyjemy, aż przychodzi taki magiczny dzień, 28.VI.2013 roku (zaczyna mi się z powrotem zbierać na płacz - jeżeli tekst się rozmaże, to wiedzcie, że płaczę). Z wielką niechęcią ubieramy się w galowy strój i idziemy kupować kwiatki. Dla naszej pani kupiłam gałązkę (małą) hortensji, czy jak to tam. Po wejściu akurat się na nią natknęliśmy i chwilę porozmawialiśmy, a ja zaczęłam ryczeć.
- Nika, szanuj makijaż swojej jeszcze wychowawczyni!
Potem przyszła Lideczka. Widziała, jak płaczę, i zaczęła się ni to uśmiechać, ni to mieszać, że nie wie, co ma zrobić ze mną płaczącą. No, ale poszłyśmy do sali i zostawiłyśmy rzeczy, torby, kwiatki, etc. Cała nasza klasa poszła na apel. Dostaliśmy nagrody (zamieniłam się na książki z Agą, bo dostałam taką samą, jaką wczoraj dostał Felix, więc uznałam, że bez sensu jest mieć w domu dwie takie same książki) a potem było przedstawienie przygotowane przez kółko teatralne. Trochę sztywne było. Na przykład - po jaką najjaśniejszą Andromedę Zuzia recytowała "Rzepkę"?!
Sonia, jako przewodnicząca Samorządu Uczniowskiego, poprosiła o rozejście się do klas. Miała czerwone oczy od płaczu. Mimo, że jej nie lubię, zrobiło mi się jej żal.
Pani w sali rozdała nam świadectwa. Też miała czerwone oczy. Powiedziała mi, że mam talent (a może wczoraj mi to mówiła...), żebym nigdy się nie podawała i że zawsze jest chętna do pomocy, gdyby był jakiś problem.  Musiałam 4 razy podpisać kartki, że odebrałam świadectwo. Potem dawaliśmy pani prezenty - kubek z naszym zdjęciem, kwiatki, biżuterię. Potem przytulaski, całowanki w policzki i... "To już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść..."
Najbardziej płakały Laura, Basia i Ola. Potem ja. Najmniej Aga i Lidka. Do tej pory, kiedy sobie przypomnę, to chce mi się płakać. 
Jak wspominałam, przytulaski. Aga, nasza pani, Laura, Aniela, Ola, Jasiek, Michał, Martyna, Zuzia, Zosia i Lidka. Lidce wyszeptałam o ucha, że z nią najtrudniej mi się rozstać. Ryczałam co chwila na nowo. Ale pożegnania to nieodłączna część życia... Kurde, nienawidzę pożegnań!




"Dziś już ostatni dzień w naszej szkole,
szybko minęło tych kilka lat.
Każdy z nas pewnie łezkę uroni
zanim wyruszy w dalekie strony.
 

Do widzenia, przyjaciele
wspólnych spraw mieliśmy wiele.
Dziś ta nitka się urywa,

coś się kończy, coś się zaczyna.

 Gdzieś tam na ławce zostało serce,
które wyryłeś Aśce, czy Elce.
Jakiś inicjał, pierwszej miłości
pozostawiłeś dla potomności."



 Źródło: http://besty.pl/2440594


P.S. Mam 35 punktów z testu i będę chodzić do klasy 1 "D".   Wiecie, z cym mi się skojarzyło? Z 1D. ^-^

sobota, 1 czerwca 2013

"Kto odrzuca wolność w imię bezpieczeństwa, nie będzie miał ani jednego, ani drugiego", czyli... KRUPNIK?!

Wróciłam! Cieszycie się? No wiem, że tak!
Ja... Ja nawet też, choć tegoroczna zielona szkoła była... epicko epicka! No to...!

27 maja
Yeah, dzisiaj wycieczka! Rano trzebaa wstaać, umyć się, wsunąć dwie kanapki na śniadanie, dopakować ostatnie rzeczy (moja kochana poduszka i miś musiały zostać :-( ) i można wychodzić! Uparłam się, żeby KONIECZNIE tata i mama zaprowadzili mnie na odjazd. Koniecznie! Tacie udało się dodzwonić do pracy, że będzie troszkę później. Pojechał kupić mi Lokomotiv, oczywiście w najbliżej położonych aptekach akurat musiało zabraknąć. No nic, tata jest cudotwórcą (prawie) i jakoś udało mu się znaleźć. Przychodzę z mamą pod szkołę, tam już pełno dzieciaków, a z naszej klasy... Tylko 5,6. Prawie do końca zbiórki stałam koło rodziców moich, Sary i Maxa, razem z Sarą. No co, uwielbiam słuchać, jak dorośli rozmawiają i się wygłupiają! Potem dołączyła się Lidka i Aga. Lidka miała genialne moro (ja też chcę *-*) i Aga z kolorowymi pazurkami. Ta ostatnia zobaczyła Małego i... O kurcze, małe dziecko. Ymmm, mnie tu nie ma... Zaraz... Jakie fajne rączki! Takie malutki i pulchniutkie! No i Agnes zajęła się rączkami Małego. ^-^  Potem trzeba wsiadać do autokaru i jedziemy! Pierwsze dwa postoje to wizyty na stacjach benzynowych i w toaletach. Na jednej staliśmy ok 10 minut, na drugiej 30. Pierwsza myśl - WHAT THE ...? 30 MINUT?! Na dodatek nasi chłopcy zaczęli kupować różne dziwne rzeczy... Nie chcecie wiedzieć. xD Ja słyszałam o tym tylko w plotkach, ile w tym prawdy - nie mam pojęcia.
Pierwsze poważne zwiedznie - Park Leśnych Niespodzianek. Czyli - orły, sowy, kozy, dziki, lamy - prawie na wolności. Zimno jak nie wiem. Na bramie tej miejscówki była metalowa, płaska głowa orła. Sara od razu dostała spazmów.
- Orzeł, orzeł, orzeł! Tu są orły! Kocham orły!
Moja reakcja: - Super, Sara, a teraz... Ogar.
Po pokazach lotów sów - zabawa! Tam było coś ja wesołe miasteczko wersja mini. Najlepsza była krzywa karuzela, na której Lidka wypaćkała mi spodnie, a zanim ruszyliśmy, myślałam, że się porzygam. o.O
A potem hotel. No cóż, nie był to na pewno hotel, w jakim byliśmy w IV klasie... Ale... ujdzie... Ja byłam tylko z Sarą w pokoju, miałyśmy trójkę. Wybebeszyłyśmy plecaki i walizkę, pochowałyśmy rzeczy, kolacja (kapuśniak - za dużo pietruchy) i można oglądać "Ukrytą Prawdę". Rysowałyśmy sobie po rękach... Ja narysowałam sobie klucz wiolinowy, przy czym okazało się, ze jest jakieś "lustrzane odbicie"... Prawie. Sarze nagryzmoliłam łuk, serce, liść i nutkę, a Lidce - Serce z napisem "G.L. + Lidka".
Następnie zajęcia sportowe - pograliśmy 10 minut, po czym zaczął padać deszcz i wróciliśmy do pokoi.
Mnie i Sarę coś trafiło i zaczęłyśmy sobie robić różne głupie zdjęcia - np. ja wybałuszyłam oczy i przysunęłam się do obiektywu aparatu, najbliżej, jak się dało, a Sara zrobiła zdjęcie. Ciągle się z niego chichra, a ja mam nadzieję, że to zdjęcie nigdy nie ujrzy światła dziennego, leżąc sobie gdzieś na dysku, przywalone stertą muzyki i obrazków.
Czy zdarzyło Wam się kiedykolwiek, że próbujecie usnąć w ciemnym pokoju, w absolutnej ciszy, kiedy nagle przypomina Wam się jakiś horror, czy coś w tym stylu? No właśnie - brr. Grzecznie zasypiam, aż nagle mojej współlokatorce wydaje się, że słyszy jakieś głosy na korytarzu. Mnie oblał zimny pot. Przypomniała mi się "Trzecia Kuzynka". Krzyki z środka domu, poruszające się ściany, wyrastające półki ze ścian, malujące się obrazy... Łaaaa, ja chcę spaaać, ratunku!


28 maja
Rano się budzę, patrzę na łóżko, gdzie powinna leżeć Sara, a tam... Moja kuzynka. o.O No co?! Mają taki sam kolor włosów, jak Sara zdejmie okulary, to ma troszkę inną twarz, wiec wydało mi się, że Sara jest Zosią.
No dobra, nie ważne...
Przed śniadaniem Martyna powiedziała, że w nocy przyszła do niej jakaś dziewczynka z V klasy, która była z nami na wycieczce, i położyła się u niej w łóżku. ;_;
Gdy siedziałam w pokoju Lidki, Agi, Oli i Basi, przyszły Laura, Aniela i  Zuza i wypytywały nas, czy kiedykolwiek powiedziały nam, że one są lepsze. Zgodnie stwierdziłyśmy, że raczej nie, choc ja dorzuciłam, że czasami się tak czułam. No to przeprosiły że takie coś przez nie odczuwałam i wypytywały się reszty obecnej w pokoju. Sąsiedzi Lidki i Agi zapukali, po czym wparowali do pokoju dziewczyn. Jakimś cudem udało się ich wyrzucić z "babskiego" pokoju i wrzucić ich do "męskiego" pokoju. Na odchodnym Tomek (FoFo) zawołał do Agi "Agatko!", a Aga stwierdziła, że już ją to wkurza, że tak ją nazywa. Na to Laura podniosła pięść do góry i przez zamykające się drzwi krzyknęła:
- Ja ci zaraz dam Agatkę w twarz!
No a potem już na spokojnie pojechaliśmy do Wisły, widzieliśmy Adama Małysza z czekolady, pojechaliśmy do Koniakowa do muzeum koronek, no i do chaty Kawuloka, w której facet wszystko nam tłumaczył w taki mniej więcej sposób:
- ... Dzieci spały na eko materacach z Ikei, wypełnionych słomą. W szkole pisało się na tabletach firmy Samsung, a jak nam się dysk zawieszał, to ojciec brał pamięć przenośną, ładował do niej wiedzę i resetował go. xD
Potem grał na masie instrumentów, nawet zagrał melodię na takim, z którego wydobywają się tylko dwa dźwięki.
Wieczorem mieliśmy ognisko i dyskotekę. Zazwyczaj wstydzę sie tańczyć na dyskotekach, jednak tym razem... No, po prostu... Było epicko. *-* Przed wejściem na sale dyskotekową śpiewaliśmy "One Way or Another", a taki DJ, jak można facia określić, puścił to na full i zaczęłiśmy skakać. Potem jeszcze znalazł Gangnam Style, Gentleman, Ona tu jest i tańczy dla mnie, Balada Boa (załatwiłam dla Lidki), Endless summer, Cztery osiemnastki tylko w moim samochodzie, Parabole (co jest przeróbką starej oazowej piosenki -.-), To już jest koniec, no i jeszcze Rihannę. A na koniec, puścił coś wolnego i "Pora na dobranoc, bo już Księżyc świeci. Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci". Przy tym wolnym tańczyłam najpierw trochę z Sarą, potem zgarnęła Lidkę, która tańczyła sama, i stwierdziła,że żaden chłopak jej nie zaprosił. No mnie też. Na dodatek zauważyłam, że ten chłopak, na którego zaproszenie w głębi serca czekałam, tańczy już z inną dziewczyną. Poczyłam takie dziwne kłucie w klatce piersiowej i odwróciłam wzrok. Potem jeszcze w pokoju nie dawało mi to spokoju, lecz krótkiej rozmowie ze współlokatorką troszkę mi się polepszyło.
Potem przyszły jeszcze Aniela i Laura, bo w ich łazience zabrakło wody i spytały sie, czy mogą się u nas umyć. No pewnie, czemu nie? Dały nam nawet z wdzięczności szampon, odzywkę i czekoladę.
W nocy wydawało mi się, że pani podzieliła nas na grupy i w śpiworach musieliśmy siedzieć w swoich pokojach. U  mnie w grupie był Seweryn (ten od Zwiadowców) i chyba Laura. Byłam święcie przekonana, że oni są teraz u mnie w pokoju, a ja nie mogę zasnąć, bo to nie kulturalnie jest spać, kiedy goście są u Ciebie. Potem Laura położyła się w łóżku Sary i raz widziałam tam Sarę, a raz Laurę. CO SIĘ DZIEJE Z MOJĄ GŁOWĄ?!

29 maja
Ostatni dzień naszej wspólnej wycieczki. :-( Jedziemy do Żywca! Muzeum Browaru (film stary, no ale jest) to było chyba najlepsze miejsce, jakie zwiedziliśmy. Z wierzchu, recepcji i pierwszych dwóch sal, wygląda niepozornie. Ale potem... *-* Wchodzi się do wehikułu czasowego, w którym drży podłoga, po suficie latają niebieskie obręcze, a na ekranie uciekają lata. Następnie XIX wieczne miasteczko, z wybrukowanymi ulicami, jedną latarnią, domkami i karczmą. Potem kawiarnia z XX wieku: kryształowe żyrandole, eleganckie stoliki i kręgle. No i labirynt, w którym można wyrżnąć czołem w lustro, oraz kamienica z 1 września '39. A potem już tylko do domu, granie w "Prawdę i Wyzwania" (Jasiek musiał mnie pocałować w policzek, Seweryn Martynę w usta [nasza żyrafa stchórzyła i założyła maskę Anonymous'a] a Mateusz miał przytulić Sarę) i wydzieranie się na Maxa, który przez całą drogę z Istebnej aż do przyjazdu pod szkołę puszczał w kółko ruskie techno. -.-

Skończyłam. Łaaa "Klucz wiolinowy" ciągle się trzyma, nie licząc drobnych poprawień długopisem. ^-^ A dzisiaj Dzień Dziecka! Od rodziców ołówki (prezent na Dzień Dziecka i na moje urodziny, które już za 5 dni!), od jednej babci ubrania, a od drugiej... Sama mam sobie wybrać prezent. ^-^ No i już wybrałam. Teraz tylko muszę chodzić za tatą i  powtarzać:
- Zamów mi "Zwiadowców"! Proszę...