piątek, 26 kwietnia 2013

Taak! Świętujmy 2 dni wolnego!

Zaczynam tak ni z gruszki, ni z pietruszki, ale nie mam pomysłu na porządny, zachęcający wstęp...
Zamiast lekcji w szkole poszliśmy do parku, na jakąś "grę". Tą grą" okazał się konkurs organizowany przez Starż Miejską, a polegał ona na... zbieraniu śmieci. Która klasa najwięcej zbierze worków i znajdzie najwięcej kolorowych karteczek, wygrywa. Zajęliśmy ex aequo 2 miejsce z inną klasą.
Ale nie ważne, zaczynam sobie wyrabiać kondycję na Pielgrzymkę. ^-^ Przez caaaluśki park, w ponad 2 godziny, z małą przerwą na "złapanie oddechu". Zrobiłam błąd, że przy ponad 20 stopniach ciepła założyłam Martensy. Nogi mi odpadały. o.O No i jeszcze ta wojskowa kurtka. Eh... A narzekałyśmy z Lidką, że Laura i Aniela przesadziły ze strojem. -.-
Pamiętacie A.? Dzisiaj mi powiedziała, że mnie lubi. Tak szczerze... To też ją lubię. ^-^  Znowu.
Po powrocie do domu Felix wyszedł na rower i zadzwoniła Sara, żebym wyszła z nią na rolki. A przecież już długo jej tłumaczę, że hamulec mi się starł i nie mogę jeździć. Podniosłam głos na nią, ale zaraz napisałam SMS'a, że przepraszam za to, ale... Przeczytajcie wyżej, tekst na niebiesko.
Odpisała, że nic do mnie nie ma, że nawet śmiesznie brzmię przez telefon, jak się drę. >.<
Za to Felixowi udało się wyciągnąć mnie na rower. Jeździłam w te i we wte, aż nagle zobaczyłam chłopaka, którego skądś kojarzę, przypomina trochę Bączka (jednego ministranta, z którym kiedyś okładaliśmy się śniegiem), ale to nie on. Jadę sobie spokojnie, jadę, jadę...
- Siema.
"O kurde, zauważył mnie." Całe szczęście, że jechałam na rowerze, to, że nie odpowiedziałam, nogę zrzucić na to, że nie słyszałam, przez ten świst wiatru, czy coś... Naprawdę, nie wiem, co to za jeden! 8-8
No, ale nic...
Zebrałam się, spakowałam na angielski i poszłam... Zostało 5 minut, wszyscy są. Czarek na kolanie pisze pracę domową, Przemek też. "Ożesz, nie napisałam tego e-maila... No nic, powiem, że wiem, na jaki temat..." No, ale to prawda.
- Na piątek przynoszą ci, którzy nie mają na dzisiaj.
Czyli też ja.  No nic, będzie co ma być...
- Proszę pani, czy pani sprawdziła testy? - Konrad nie mógł sie powstrzymywać od zadawania takiego pytania... em...no, dwa razy zapytał...
- Nie, Konrad, wczoraj pracowałam do 09,00, nie miałam jak ich sprawdzić!
A za jakieś 5 minut...
- No dobrze, a teraz wasze testy!
- No, ale jak to?! Pani ponoć nie miała czasu ich sprawdzić!
- Ale pomiedzy zajęciami miałam 3 godziny przerwy i sprawdziłam. - Pani Ola usiadła na biurku, i testami zakryła sobie twarz i zaczęła się śmiać.
- Wszyscy zaliczyliście! Najgorszy wynik - ok. 80 %. A najlepszy ma Nika. - Nasza nauczycielka (sorry, zabrakło mi innego słowa...) kładzie przede mną kartkę. "78/80 pkt., 98 %" Ja mam wielkie oczy, dodatkowo Pani zaczyna przemowę...
- Zobaczcie, przeszła z niższego poziomu, a teraz ma najlepszy wynik! I ta praca pisemna (napisz list do kolegi z UK, w którym opiszesz Wasze plany na ferie zimowe.)! Wszyscy coś wymyślali, a tu - proszę!
Pani pokazała mój e-mail na kartce, a potem nabrała powietrza, żeby zacząć czytać.
"O Boże, nie tylko nie to... ZA CO?!" Otóż, nie chciałam, żeby pani czytała, bo na końcu posadziłam takiego pięknego kwiatka... Otóż:

"Dear Lucy!
On winter holidays to Zakopane we're going to go by the train, because it will be cheaper than going by bus. We're going to stay in three-star hotel, near the Gubałówka. We could either go skiing, snowboarding or go sightseeing.
We're going to meet Kamil Stoch, Adam Małysz and Piotr Żyła, so can you remind me to ask for autograph? 
Love, Nika."

Tak na serio, to nie wiem, o co chodzi z Piotrem Żyłą, wiem z Bestów, że to jakiś "śmieszny skoczek, kolejny mistrz sucharów, nowy komentator sportowy"...
Ale największe wrażenie (chyba na wszystkich) wywarło to, że Konrad miał... 91%! To po prostu jest Cud z dużej litery. :-D 
Ahhhh.... Kończę już, bo skończyły mi się pomysły.


P.S. A na koniec prawie każdy robił sobie sweet focie ze swoim testem, Marta pokazywała mi historie jej życia napisane na takich mini - mini karteczkach (nawet Aga nie dałaby sobie rady z napisaniem czegoś takiego) przez jej koleżankę, a potem toczyliśmy walkę słowną w Scrabblach. ^-^ Na samym początku, jak zaczynaliśmy w to grać na lekcjach, to grupa chłopaków prawie że wygrała wyrazem "aqua". Przy czym "aqua" to "woda" z łaciny i pani im tego nie uznała.
P.S.2. Dostałam się do mojej gimbazy. ^-^ To tak pieszczotliwie...
P.S.3. Wiem, że to dziwne, ale... Nienawidzę lady pauline. -.-
P.S.4. Chciałam urozmaicić post, ale blogger odmówił posłuszeństwa. 8-8

piątek, 19 kwietnia 2013

Ja mam się niby tego wszystkiego nauczyć?!

18 kwietnia, czwartek

Mam wziąć udział w konkursie wiedzy o Unii Europejskiej. Konkurs jest 7 maja... Dostałam prezentację od pana, przy czym jedna ma ponad 100 slajdów... Nie było sensu tego przepisywać (tak robiłam z dwiema poprzednimi), więc wydrukowałam... 7 kartek. 8-8 Dodatkowo, jakie słowa... Płaszczyzna wymiany poglądów, dyskusji oraz osiągania porozumienia pomiędzy państwami członkowskimi Unii na najwyższym szczeblu" "Koordynacja ogólnej polityki gospodarczej członków Wspólnoty" Ja pierpraszam, ja ma się tego wszystkiego nauczyć w dwa tygodnie?!

 Niezły, niezły żart. Naprawdę. Dodatkowo w poniedziałek klasówka z gramatyki (Oh no, whyyyy?!). -.-
Formalność... Mam nadzieję... Powtórzyć zdania współrzędnie złożone, rodzaje podmiotów i części zdania (ostatnio pomyliłam z częściami mowy). A potem luzik, aż do kolejnego testu... 
Dostałam dzisiaj książkę. ^-^ "Felix, Net i Nika oraz Nadprogramowe Historie". Jeszcze na początku roku mogłabym  z czystym sumieniem powiedzieć, że jest to najlepsza, najzabawniejsza i moja najbardziej ukochana seria. Teraz.... Hm... Można powiedzieć, że jest ex aequo razem ze "Zwiadowcami", choć "Zwiadowcy" wybijają się troszkę... Jednak dobrze jest wrócić do ulubionej książki, odświeżyć starą przyjaźń, znów podjąć historię, którą zarzuciłam, jak poznałam Willa, Halta i spółkę... Mianowicie, wyobrażam sobie, że ja... etc. etc. Nie chce mi się pisać, poza tym... to takie "intymne".... ;-) Jak ich znów zobaczyłam, to jakby właśnie... spotkałam kogoś, z kim spędziłam wspaniałe chwile, z kimś, kto zna moje sekrety, z kimś, z kim mogę się powygłupiać i pogadać na "obecne" tematy, czyli np. gry komputerowe, muzyka, seriale, przy kim mogę używać skrótów "elo, siema, luzik, ogarnij się, ja pierpraszam, jeżu słodki"... Jednak teraz to się trochę przyćmiło. Ale nie zmienia to faktu, że bardzo lubię te serię.
Kolejny mój wywód. Pierwszy zaraz zobaczycie. Jest to 1/3 wiadomości, jaką wysłałam do Lidki w nagłym przypływie słabości i rozczulenia. Jestem ciekawa jej reakcji. ^-^
"A mi się Halt spodobał jak w pierwszej książce sam musiał walczyć z kalkarami. Will, Rodney i Arald przyjeżdżają, Halta nie ma, ognisko, które rozpalił, płonie w najlepsze, a jego łuk obok połamany... Na dodatek nie wiadomo, gdzie jest druga kalkara (Kalkary miały ponad 2,5 m wysokości.Bały się ognia ponieważ ich ciało było porośnięte matowym, gęstym i bardzo twardym futrem, które było pokryte woskowatą substancją, czyniącą je podatnymi na ogień. Ręce, przypominające małpie, zakończone pazurami, sięgały poniżej kolan. Prócz tego miały krótkie, dobrze umięśnione nogi, dzięki którym poruszały się niezwykle szybko. Kalkary posiadały moc paraliżującego spojrzenia. Nawet dorosły mężczyzna w pełni sił wystawiony na dłuższy czas mocy spojrzenia potwora, mógł umrzeć na skutek zawału serca. Więcej tu http://pl.zwiadowcy.wikia.com/wiki/Kalkary), pewnie polazła za Haltem żeby go zabić, bo tak jej kazał Morgarath (jako zemstę za to, że wcześniej Halt pokonał Morgaratha) i no właśnie było słychać te ich okrzyki łowieckie i nie wiadomo było gdzie jest Halt i ja myślałam, że on zginie i prawie się poryczałam potem on był taki słodki ranny i tak się kulił w kącie przed tą bestią potem prawie ż ona go sparaliżowała spojrzeniem... "


Dowód? Proszę bardzo: 




Wymyśliłam też smutną historię... Śmierć, miłość i takie tam... przez to cały dzień chodzę taka lekko przygnębiona... Płakać mi się od czasu do czasu chce. Szczególnie przy piosenkach "Czekasz na te jedną chwilę" z "Uprowadzenia Agaty" i "Prócz Ciebie nic" Krzysztofa Kiljańskiego i Kai. 

"Żyj z całych sił
Życie tli się płomieniem co
Wątły i łatwo zagasić go.

Więc proszę Cię blisko bądź
Kochaj mnie,trwaj przy mnie bo
Wokół wzburzone morze
Tylko Twoja dłoń... Stały ląd
."

 I jeszcze "Niech mówią, że to nie jest miłość"... Piosenka mojego dzieciństwa (uwielbiałam początek *Czum czum czum czum czum Czum Czum czum czum czum czum czum Czumczumczum" *-*)...



Zawinęłam z wachamksiazki.pl


19 kwietnia, piątek

Łiiii.... Dzisiaj przyszedł prezent urodzinowy dla mojego brata. ^-^ Takie dwa duże, proste namioty plus tunel do tego. Mimo, że jestem już duża, to muszę stwierdzić, że to jest świetne! Cały dzień stoi to rozłożone i się w tym bawimy. 
Teraz wrócił tata z pracy i... Mam "Oblężenie Macindaw" ^-^. Jednak następnej części radzę mi nie kupować, bo może z niej prawie nic nie zostać... Czemu? Ta wredna małpa pauline i Halt się mają pobrać. :'-( Jak ja jej nie lubięęęę...
Muszę teraz wymęczyć Lidkę lub Agę o lekcje, Sarę o zeszyt i jeszcze nauczyć się do polskiego i konkursu... No i jeszcze poczytać "Felixa, Neta i Nikę", "Zwiadowców" i "Victora Juniora". ^-^ 
Kończę już, bo właściwie miały to być przeprosiny dla Lidki za mój wywód... A rozrosło się do takiego czegoś. 

                                                           Książki mnie potrzebują!

No i Halt...

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Ja... ja nie sądziłam.... że tak potrafię.... o.O...

Wczoraj był genialny odcinek "Rancza" (w sumie, nie tak genialny, jak jeden z poprzednich, przy którym prawie że umarłam [i to dosłownie] ze śmiechu). Monika rozbija wazony w domu Lucy, a potem twierdzi, że one same się na nią rzuciły, potem po nocy "krzyka jak popękana". Oczywiście, powinno być "krzyczy jak opętana", ale słownika Lucy nikt nie ogarnie. Na przykład: "Piesa krew!", zamiast "Psia krew!", lub "Czemu tak krzykasz?", zamiast "Czemu tak krzyczysz?". To ostatnie bardzo przypadło do gustu Lidce. Podczas jednej naszej rozmowy na Skypie coś pisze, pisze, aż nagle "IGOR, NIE KRZYKAJ TAK!!". Ja wiem, że to było specjalnie, ja wiem. Igor to jej brat.
Tamten genialny odcinek.... Naćpało się trzech, czy czterech facetów, po czym wypuścili byki, ganiali się z nimi po wsi i do wszystkich się tulili. Jak Solejuk zaczął się przytulać do Hadzikua, kumpla z ławeczki, na której sobie popijają, to on tak: "Ja cię stary kurna lubię, jednak weź się ode mnie odczep!". xD No kocham to. *-*
Kiedy sobie usiądziemy tak i oglądamy całą naszą piątką jakiś film lub serial, to wtedy mam jakąś ogromną chęć na rysowanie. Wczoraj też coś mnie napadło, wzięłam obrazek, który chciałam rysować, ołówki, gumki, linijki, temperówkę, papier ścierny do ołówków, no i kartki, "ocywiście, ocywiście" (cytując Lidunię). Chciałam narysować Halta. Jednak usiadłam tak niefortunnie, pomiędzy ścianą, a mamą karmiącą Małego; ołówki gdzieś prysły, więc wolałam delektować się każdą minutą serialu, bo następny odcinek dopiero za tydzień. :-(
Ale, kiedy "Ranczo" już się skończyło, usiadłam położyłam się na łóżku, zgarnęłam odnalezione ołówki i ot, tak sobie... Sama.... Sama nie sądziłam.... że tak potrafięę.... o.O  o.O  o.O




Materiały: ołówki: hb, 4b, 6b, mechaniczny hb 0,5 mm, linijka, gumka

 Tutaj, co prawda, nie wygląda tak dobrze, jak w rzeczywistości. Jak dokończę (jeszcze muszę dorysować kołczan i ubranie pod peleryną), to pociągnę za kilka sznurków i będę mieć skaan. Moja drukarko - skanerka (potocznie zwana urządzeniem wielofunkcyjnym) odmówiła jakiś czas temu posłuszeństwa na zawsze. :-/ 
Mój jeden z najlepszych obrazków. ^-^ Ale jak tak patrzę na mój pierwszy rysunek człowieka, który też tutaj pokazywałam, czyli na ten:




to widzę, jakie błędy zrobiłam i one "aż bolą", jak się na nie patrzy:
  • źle narysowane oczy (rzęsy wyrastają prosto z oczu)
  • usta jeszcze gorsze - jakieś takie nie naturalne - źle zaznaczyłam ich kształt
  • o nosie nie wspominając - tata dobrze określił - jakby był oderwany od ciała
  • brwi - masakra - każdy włosek trzeba rysować oddzielnie! tak samo w sierści i krótkich zarostach - we włosach nie trzeba
  • włosy - źle narysowane - je też trzeba wycieniować - nadać połysk, zakrzywienie
  • skóra - w ogóle nie narysowana
  •  
Jak tak porównuję sobie te dwa obrazki, to widzę, że takie przeglądanie i czytanie różnych tutoriali (Wskazówki dla rysujących portrety i nie tylko, Rysunek by Titolec) pomogło mi bardzo. W końcu wiem, co jak narysować! Jednak, żeby osiągnąć taki poziom, jak te dwie Panie, to jeszcze dużo roboty przede mną. 8-8
Taki w sam raz jest fragment z "Ruin Gorlanu":

"Całkiem nieźle. Zdecydowanie strzelasz coraz lepiej. (...) Jeżeli będziesz ćwiczył - to znaczy ćwiczył bardzo dużo - być może uda Ci się osiągnąć mierny poziom" ~ Halt O'Carrick 

piątek, 12 kwietnia 2013

Poznajecie? Wiedziałam, że (jeszcze) nie.

Mpfffff.... Znów chorraaaa..... I nikt mi nie chce podać lekcji... :'-( 

(PRZECZYTAJCIE DO KOŃCA, ZANIM WEJDZIECIE W LINK)


Przed chwilą skończyliśmy oglądać z Felixem "Hobbita" w Internecie. Myślę, że mu się spodobał. Ja zwracałam swoją uwagę chyba tylko na Kiliego. :-) Łaaaaaaa. Ale się w nim nie zakochałam. Jest.... ładny. 
Jakiś czas temu natknęłam się pewnego bloga. Zobaczyłam temat - od razu do obserwowanych. No bo - czy ja - która zaczyna właśnie się rozwijać w kierunku artystycznym (i nawet nieźle mi idzie to "rozwijanie", tak skromnie mówiąc), może minąć stronę, na której są "Wskazówki dla rysujących portrety i nie tylko"?! No, oczywiście, że nie.
Wczoraj wchodzę. YYYYY! Nowy post! "Jak narysować falowane włosy?". No niby prosto... Tu jaśniejsze, tu ciemniejsze, tu wygięte, tam proste... Ale na kim zaprezentowane! Aż musiałam spróbować i ....
Sama głowa...
Poznajecie...? No cóż... Troszkę jak dziewczyna wygląda.... A to ma być facet. -.-

No teraz to już musicie poznać. Ehhh... Zobaczycie, jak już będzie gotowy...

Mam nadzieję, że jako tako wyjdzie. Ba! Nie jako tako, ale że będzie cudowne. Ale do tego... hm.... muszę poćwiczyć.... 
Ale jak tak patrzę, to myślę sobie "nawet podobny".....
Post bez sensu, bez sensu by było również się tutaj rozpisywać. Nie chce mi się.... nic mi się nie chce. No, z wyjątkiem poczytania "Zwiadowców', "Hobbita", pogadania z Lidką.... Zjedzenia czegoś dobrego, lecz nie za słodkiego lub zbyt niedobrego (czyt. groszek, kukurydza, wszelkie obrzydliwe warzywa)
...

Za dużo kropek na końcu każdego zdania. o.O Jakiś fajny wewnętrzny głosik we mnie tak fajnie urywa te kropki... Twój też? Taki rozmarzony...? Moment, zaraz się ogarnę.                                                                                                                                                                                                                                   Ogarnięta. Już. Spokój. Post bez sensu. To ze zmęczenia. Nie ma to jak spać do 12 w południe. *-* Tak, wiem, zazdrościcie mi. Nie, nie dam Wam zarazków. MOICH zarazków. Nie, no to jest bez sensu. Kończę, żeby czegoś głupiego nie palnąć.

Pierwsza kreatywna. "Płonący Most" w minecrafcie!

A tu z większym rozmachem. Facebook mi pomógł. :-D

"Nawet Facebook ma swoje konto na Facebooku" ~ Lady of RA

środa, 10 kwietnia 2013

Skandianieeeee

W końcu, po ponad miesiącu zaniedbania, napisałam recenzję. Znaczy, napisałam wcześniej, teraz dodałam. Troszkę spraw z opisu może wydawać się niewyjaśnionych i bez sensu, jednak - za jakiś czas się wszystko wyjaśni.


Hobbit

Dzisiaj byliśmy z klasą na "Hobbicie" (wcześniej, w ferie, Adam mnie zaprosił, ja powiedziałam, że nie idę bez Lidki. Ale i tak nie poszliśmy; miałam też iść z tatą, "tylko przeczytam książkę". Książkę, co prawda, zaczęłam, ale jestem w połowie i utknęłam). Jejku! *-* Kolejny mój ulubiony film. Efekty specjalne - bomba. Postacie/obsada - jeszcze lepiej. Bilba sobie zupełnie inaczej wyobrażałam, takiego grubaska, jakiego obrazek mam w książce, ale ten Bilbo z filmu jest 1 000 000 razy lepszy! A z krasnoludów najbardziej podobał mi się Kili - przystojny, a na dodatek potrafi strzelać z łuku, niczym zwiadowca. ^-^  Gollum - kiedy myślał nad zagadkami od hobbita, to robił śmieszne miny i coś sobie brzęczał pod nosem. xD
Podczas filmu zorientowałam się, że - odkąd przeczytałam "Zwiadowców" - coraz bardziej lubię takie książki i filmy, gdzie walczą na miecze, łuki, kusze. Gdzie coś się dzieje, gdzie się okładają i walczą na śmierć i życie, a moment, kiedy to tego dochodzi - za najciekawszy, Do tej pory nudziło mnie to, a sceny bitwy - za najnudniejsze. Jedynie żałuję, że kolejna część filmu dopiero pod koniec roku, a następna - pod koniec przyszłego. :-(

P.S. Pod koniec filmu pojawił się tak śliczny widoczek, co do którego mam pewne plany... ;-)








A tutaj Bilbo i Kili - moi ulubieńcy




"Tam gdzie chłód i gdzie zamglony szczyt
musimy iść, nim przyjdzie świt.
W otchłanie grot i w jaskiń mrok,
gdzie złoty skarb nasz dawny mit.

Na zboczach góry wienczał las.
Był wiatr ponury w nocny czas.
Płomieni ślad naznaczył świat,
z płonących sosen iskier blask."


A teraz sobie wyobraźcie to krasnoludy śpiewające basem. *-* Mogłabym słuchać bez końca!




wtorek, 9 kwietnia 2013

Before I'm die...

Ostatnio wiele bloggerek robi takie "Before I'm die...". Pomyślałam sobie, czemu by nie spróbować. No to...



BEFORE I DIE...


Ja i Lidka pojedziemy do Brazylii na jego koncert


Pójdę na ich koncert
Zostanę sławna...
... i bogata
Pojadę tam jeszcze raz (Rzym)...
I tam też (Nowy York)...
Wespnę się na ten pagórek (Mount Everest)...
Dojdę tam ponad 20 razy
Zobaczę go
Nauczę się śpiewać...

... i rysować tak jak ona, albo i lepiej

Będę mieć wspaniały ślub...

... i dużo dzieciów
I przeżyję cały wiek.



Skończyłam. Post taki krótki, bo... tak. Miałam wenę, ale żeby tylko napisać coś krótkiego. Ostatnio mnie odrzucało na samą myśl "usiąść i coś wyskrobać do wpisania na bloga". Brrr. Wolałam poczytać książkę i wymyślać swoje historie zwiadowców. Mam chyba kilka, ale wczoraj, przed snem, wymyśliłam taką ... no, taką naprawdę extra, ciągle muszę ją sobie "opowiadać" i przeżywać na nowo. *-*
Nie napiszę jej. Za bardzo osobista. Jedynie ogę zdradzić, że w tej historii biorą udział : Halt, Will, Gilan, ja i kalkaray. A skoro piszę, zrobię taki mały odnośnik:
  • Will - Łil
  • Halt - Halt
  • Gilan - Dżiljan
  • Duncan - Dankan
  • Evanlyn - Iwlin
  • Horace - Horejs
  • Margarath - Morgaraf
Wybaczcie, musiałam to zrobić. ^-^ 
Ostatnio dużo się dzieje: test 6 - klasisty, moja ciocia z USA przyjechała i jak się spotkamy to dostanę "Anię z Zielonego Wzgórza" po angielsku <3, dzisiaj moja inna ciocia (ciocia mojej przyjaciółki) urodziła dziecko 8-8. 
A jutro "Hobbit"! Chciałabym pójść, ale nie wiem, czy przypadkiem temperatura mi się nie podwyższy. 37 stopni. &-&.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Triduum Paschalne

 

28 marca, Wielki Czwartek


Od samego rana dzień był zabiegany, o ile można tak powiedzieć. Wczoraj dowiedziałam się, że książka, którą sobie zamówiłam ("Zwiadowcy: Czarnoksiężnik z Północy. Księga 5") jest już w magazynie i można ją odebrać. Rano, jak tylko wstałam, umyłam się najszybciej, jak tylko mogłam, zjadłam expresowe śniadanie (kanapka i jogurt) i wyciągnęłam tatę, żebyśmy już po nią pojechali, gdyż miałam zamiar przeczytać ją sobie na rekolekcjach. Odebraliśmy książkę i wróciliśmy do domu się spakować na wyjazd. Wszystko szło opornie: to wziąć, tego nie, a co z tym - nie wiem. 5000 bambetli, jakbyśmy jechali na 2 tyg., a nie na 4 dni! W końcu, po jakiś ok 4 godzinach, udało nam się wybrać. 10 minut drogi. W sumie nic.
Kiedy zobaczyłam, gdzie jedziemy, to już wiedziałam, gdzie spędzimy Triduum. Byliśmy tu już kiedyś z naszym kręgiem, choć tylko na dworzu. Kościoła ani domu nie pamiętałam. Z grubsza wyobrażałam to sobie inaczej: duży, biało - szary kościół, dom obok, niewiadomego koloru. Zachodzące Słoneczko i zielony las. Pełno małych dzieci, straganów, zupełnie, jakby był odpust jakiś. W sumie już gdzieś takie coś widziałam, więc to wyobrażenie to jakby obraz z przeszłości.
Wypakowaliśmy wszystkie bambetle (specjalnie będę powtarzać, bo to są bambetle) i poszliśmy do kaplicy, na... Właściwie nie wiem, co to było. Coś organizatorzy ogłaszali, potem krótka modlitwa i takie kazanie. Poczułam, że muszę wydmuchać nos i wyszłam z kaplicy. Nie chciało mi się tam wracać i siedzieć albo na samym krześle, na którym nie można było sensownie usiąść (założyć nogę na nogę i się o coś oprzeć) lub na klęczniku, na którym też nie dało się oprzeć. Zeszłam do sali, gdzie były maluchy i moja mama z Małym i tam zostałam, rysując fragment z "Ostatniej Wieczerzy" w moim wykonaniu. Potem Msza, długa... Na dodatek było mi strasznie zimno (brrrrr) i się denerwowałam, że Msza się nie kończy. Po wyjściu z kościoła była kolacja i ciastooo. :-) Jednak zjadłam tylko jeden kawałek, bo inne... Jakoś tak zachęcająco nie wyglądały (czyli, że wyglądały na strasznie słodkie, lub wręcz przeciwnie). Po kolacji było spotkanie młodzieży, na którym, razem z br. Rafałem, rozmawialiśmy sobie o wszystkim i o niczym. Początkowo miała to być taka pogadanka "Co mnie wzruszyło na Mszy" i "Co to jest Liturgia i jakie znacie na nią inne określenia". W końcu nic z tego nie wyszło i gadaliśmy a to o zgromadzeniach i ich charyzmatach, a to o nowym papieżu itp. W trakcie rozmowy, ja i Dominika (17 lat) rysowałyśmy sobie coś kredkami. Jak ona ładnie rysuje! *-* Lepiej ode mnie.
Później, w kościele była adoracja Najświętszego Sakramentu. Trwała 20 minut, po czym, wracając do domu, Felix rzucił w brata Rafała śniegiem, on się odwdzięczył tym samym, a młodsze dzieci zwiały do domu, w obawie przed trafieniem śnieżką. W pokoju tata już prawie spał, mama usypiała mojego i Felixa brata. Felek poszedł spać (troszkę ja go do tego zmusiłam), a ja zaczęłam to pisać. Ale już późno, ok. 23.00, więc... Dobranoc.

29 marca, Wielki Piątek


Dzisiaj to chyba jeden z najsmutniejszych dni w roku, bo na Krzyżu umarł Jezus.
Przed chwilą wróciliśmy ze śniadania. Okazało się, jeszcze wczoraj, że mama przychodziła do tego domu na religię, której nie było kiedyś w szkołach. Rozpoznał ją też ojciec Marian (ze mną przywitał sie dwa razy, nie wiem, czemu), a po kolacji wczorajszej, kiedy dostał takie żyto, czy tam pszenicę w plastikowym jajku wielkanocnym, to dał je nam. Jesteśmy uprzywilejowani. :-)
Na śniadanie był dżeem truuuskawkowwwyyy, chleb, ser, miód i przepyszna herbata. Mogłabym pić ją hektolitrami. :-) Teraz zwiałam do pokoju, popisać. Z tego, co wiem, to jeden chłopiec też czyta "Zwiadowców", tylko nie wiem do końca, który. Przeglądając sobie książkę w poszukiwaniu rozdziałów, gdzie jest Halt, natknęłam się na tekst, co w obecności Halta śpiewa Will. Z grubsza to jest takie coś:

"Halt Siwobrody wśród kóz ma swój dom, tak ludzie powiadają.
Od lat nie zmieniał skarpet on, lecz kozy nie narzekają."

Po tym wszyscy wybuchają śmiechem, a Halt się obraża. xD Chyba muszę trochę poczytać. Popiszę sobie jeszcze wieczorem, o ile dam radę, bo dziś się nie wyspałam. Swoją drogą, kocham iść spać, ale nienawidzę wstawać. A teraz wybaczcie, "Zwiadowcy" wzywają!


                                                                                  *WIECZÓR*

Właściwie, to nie wiem, co mi jest. Ciągle kicham, kaszlę, pobolewa mnie gardło. Zimno mi. Cały prawie dzień siedzę w śpiworze ("Prawie cały", bo liczę tutaj jeszcze wyjście do kościoła na Koronkę i do spowiedzi. W końcu udało mi się zaangażować ojca, żeby mnie wyspowiadał. :-)). Na Liturgię Męki Pańskiej nie poszłam, ale miałam ochotę. Głównie mama zadecydowała, że zostaję, (uwaga, cytuję!) "żebym się nie rozłożyła na Święta" i że "we wtorek pojedziemy do pani doktor". W sumie, to w środę połowa klasy sobie zrobiła wolne. Lidunia - ponad 38 stopni gorączki, Adam - napisał, że nie przyjdzie, Aga - ... Właściwie, to nie wiem, co jej dolegało. :-D Lecz, skoro wszyscy się pochorowali, może i mnie też zarazili...? W końcu z tą trójcą spędzam prawie każdą przerwę. Na spotkanie młodzieży mam zamiar się wybrać. Będziemy oglądać film "Pasja". Pani Agnieszka się pytała mnie i rodziców, czy mogę obejrzeć, bo ponoć bardzo, ale to bardzo drastyczny. Tata mi wypomina, że jak wejdę na film, to zaraz stamtąd zwieję i będę się bała spać w nocy. Przypuszczam, ze kiedyś, jak był Wielki Post, a my byliśmy w górach, w Zakopanem u naszych sióstr, to w telewizji był puszczany jakiś film, co biczowali Jezusa, ale tak bardzo - bardzo biczowali, że on krzyczał i kulił się z bólu, był cały we krwi. Dosłownie cały. Reszty nie pamiętam,bo mama przełączyła. Miałam wtedy ok. 10lat.



 Pójdę na spotkanie, jeżeli nie umrę z głodu, przez ten post ścisły. "Dwa razy tak sobie i raz do syta." Liczę na to, że kolacja będzie syta, bo
a) na śniadanie były tylko z takich rzeczy, które lubię, ser i dżem; 

b) na obiad sama pomidorówka. Po obiedzie jeszcze takie dwie małe kanapeczki z dżemikiem. Napisam "dżemikiem" i poczułam truskawki. W ogóle to żołądek ciagle domaga się czegoś do zjedzenia. Kłuje, ciągnie, w gardle taka dziwna gula, właśnie z głodu. No nic, Jezus nie jadł te 1980 lat temu nie jadł nic od czwartkowego wieczoru, aż do Śmierci.
Wytrzymam. Wytrzymam. Zawsze, gdy coś mi doskwiera, to sobie mówię, że Rany Jezusa, które odniósł za mnie i moje grzechy, bolały jeszcze bardziej i w ten sposób jakoś wytrzymuję ból.
A z tej "choroby" i głodu to wyglądam, jak upiór w operze. Coś, co kiedyś w przedszkolu było grzywką, a co obcięłam sobie na lekcji w pierwszej klasie, sterczy jakoś tak dziwnie z boku (bez skojarzeń). Za duży sweter mamy, jakieś takie coś szalikowatego pod szyją (podobne ma Zuzia, ale nie chcę [ja nie chcę] zakładać tego do szkoły, bo wszyscy zaczną mówić, że z niej ściągam. Ja to i tak miałam pierwsza), dodatkowo ten upiorny kaszel i zakatarzony nos. Nic nie mogę normalnie powiedzieć. Br. Rafał mi powiedział, że ładnie rysuję, a ja, zamiast tak normalnie odpowiedzieć "dziękuję", wyszeptałam to i to jakoś tak dziwnie zabrzmiało. -.-
Zawsze rozpamiętuję zdarzenia dawne i niedawne w myślach, nawet, jeżeli wszyscy już o tym zapomnieli. A jest napisane "Nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy" (Iz43,18)! Nie, nie umiemcałego Pisma Świętego na pamięć. :-D Mam zamówioną taką usługę na telefon "SMS z Nieba". Codziennie przychodzi mi fragment z Pisma i jakiś mądry tekst świętego. Znalazłam teraz kilka takich, które najbardziej od mnie przemawiają i które najlepiej rozumiem:

1. "Albowiem każdy, kto wezwie Imienia Pańskiego, będzie zbawiony" Rz10,13 "Powiedz mi, za kogo Chrystus umarł? - Za grzeszników, czyli za mnie i za Ciebie" ~ św. Filip
2. "Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień" Mt6,15 "Jesteśmy tutaj po to, by służyć Bogu i Kościołowi" ~ św. Filip
3. "Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje" Mt7,8a "Nawrócić się od życia złego do dobrego jest zawsze czymś dobrym" ~ św. Filip
4. "Bądźcie miłosierni, jak wasz Ojciec jest miłosierny" Łk6,36 "Przemawiaj tak, by ludzi przyciągnąć, rozbudzić i zatrzymać przy Jezusie" ~ św. Filip Neri
5. "Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją" Iz1,18b
6. "Jego przyjście jest pewne jak poranek" Oz6,3 "w Tobie jest Bóg" ~ św. Hipolit
7. "I powstał w tłumie rozłam z jego powodu" J7,43 "Posłał Bóg Słowo swoje synom Izraela poprzez naukę Jezusa Chrystusa. On jest Bogiem, Panem wszystkich" ~ św. Hipolit
8. "A Pan wysłuchał jej głosu" Dn13,44
9. "A Pan jest przy mnie jako potężny mocarz" Jr20,11a
10. "Dla naszego zbawienia znosił karcenie, przez Jego razy zostaliśmy uzdrowieni" Iz53,5b "Jezus jest Bogiem, Jemu chwała wraz z Ojcem i Duchem Świętym" ~ św. Hipolit
11. "Ilekroć bowiem spożywacie ten Chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie" 1Kor11,26 "Bóg daje się człowiekowi" ~ św. Hipolit


Ciekawe, czy 24 grudnia będzie mój ulubiony i the bestciarski fragment:


"Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało."
 

30 marca, Wielka Sobota


Z oglądania filmu nic nie wyszło. Najpierw się okazało, że wersja z komputera nie ma napisów, potem, że wersja z płyty coś tam, potem brat zamknął klapkę od laptopa, żeby nie przeszkadzała i komputer się wyłączył. A ja musiałam iść przypilnować mojego brata. Z Eweliną (?) wróciłyśmy na najgorszy moment: biczowanie. Jeden moment najbardziej zapamiętałam: kiedy to bicz wbija się w Ciało Jezusa, żołnierz chce ten bicz wyciągnąć, a nie może i ciągnie mocniej i mocniej, a to tak siedzi i nie chce wyleźć... Nawet dziewczyny, prawie dorosłe, ledwie siedziały. Za to Felix nie wzruszony siedzi i ogląda. Wszystkie części "Gwiezdnych Wojen" bez zamykania oczu w najdrastyczniejszych momentach, tak tłumaczył swoją odwagę.
Pojawił się także taki osobnik. Trzymał/a jeszcze na ręce takiego kogoś. Bleee. W momencie biczowania obydwoje się śmiali. -.- Niech ja ich tylko dorweęęę.....

Od rana przygotowaliśmy pisanki i ozdabialiśmy jakieś takie gałęzie. Do pisanek były ciężko zmywalne barwniki. Żartowałam, że wezmę czerwony, dotknę do czoła i będę Balladyną. :)
Wieczorem zostało nam już tylko pójść na próbę scholi. Wzięłam gitarę, Kasia skrzypce i zeszłyśmy na dół. Ja tam się poczułam, jakbym się znalazła w jakimś innym świecie, gdzie wszyscy potrafią na czymś grać, a ja nie. Co z tego, że gitara? Co z tego, że flażolet? Co z tego, że uczę się grać na pianinie? Na gitarze tak dobrze jak mój tata to jeszcze nie potrafię, na flażolet muszę mieć specjalne nuty, a pianino... po 2 miesiącach nauki jeszcze nie mogę nic powiedzieć, nie licząc tego, że zaczynam już grać z akordami. Jeszcze w IV klasie chciałam się uczyć grać na skrzypcach. Nawet nad moją babcią mieszka nauczycielka gry. Mieliśmy dzwonić, czy coś, ale nie wyszło. Założę się, że gdybym teraz zaczęła skrzypce, to wszyscy powiedzieliby, że ściągam z Zuzi. I co z tego?! Uważają, że jest najlepsza, bo coś tam... Nawet nie jest to ważne... Mam do niej neutralny stosunek. Jednak nie chcę być do niej porównywana.Po próbie, coś tam się ustaliło, że ze wszystkimi zagram "Com przyrzekł Bogu" na Mszy. A kiedy na Mszy przyszedł moment, kiedy miałam grać na MOJEJ gitarze, to tata powiedział, że nie będzieMY grać. Przykro mi się zrobiło. Aż do końca Mszy powstrzymywałam łzy. A tata co?
Okazało się, że on BĘDZIE GRAĆ. No jak zobaczyłam, że bierze gitarę, o mało co, a bym zbiegła z chóru, wybiegła z kościoła i schowała się, żeby nikt nie widział moich łez. Potem sobie wyjaśniliśmy z tatą wszystko i mam zapowiedziane, że na MOJEJ gitarze gram na Pielgrzymce. ^-^

Na dodatek dogadałam się z Justyną, która:
a) lubi czytać
b) przeczytała "Zwiadowców"
c) "Felixa, Neta i Nikę" też

Szkoda, że dopiero teraz, bo już jutro wyjeżdżamy. Oto, do czego prowadzi zbytnia nieśmiałość i myślenie "jeszcze dużo czasu, wszystko się samo ułoży".



31 marca, Wielkanoc


Pełno bambetli - znów trzeba z nimi latać w górę i na dół, w górę i na dół... Nie tylko my mieliśmy tyle tych rzeczy i to stanowi jakieś pocieszenie.
Wróciliśmy do domu, i zaczęliśmy się szykować do mojej przyjaciółki, na Komunię jej brata. Miło spędziliśmy czas. Ja, Marta i Ola (jej kuzynka) dorwałyśmy starą gitarę cioci, bez struny E. Ale i tak Oli udało się ją nastroić. Dodam, że gitara jest akustyczna i z metalowymi strunami.  Grałyśmy, śpiewałyśmy, czesałyśmy się. O ile śpiewanie jakoś przyzwoicie mi wyszło, to kokarda, którą zrobiłam Oli, szybko się rozleciała. Stwierdziła (Ola), że skoro ja umiem zrobić kłoska, to jestem kimś nadnormalnym.
Przy okazji - proszę mówić do mnie Flecher, a do Patryka - Olivka. Nadaliśmy sobie takie imiona z jakiegoś serialu.
Flecher - chłopak, który potrafi rysować - ja;
Olivka - mądra dziewczyna - Patryk


1 kwietnia, Prima Aprilis, Lany Poniedziałek


Byłam u babci. Już czuję te dodatkowe 5 kilo. -.-

Liduni o coś chodzi. Hormony, czy co?
Najpierw się obraża na mnie, że nie mam prezentacji, którą miała zrobić Aga, teraz, że wstawiam na nasze konto na fb to, co lubię. Ona na swoje konto wstawia pełno zdjęć Gusttava i Neymara. Powiedziała, że na nasze nie będzie, bo ma swoje. A ja nie mam innego. I co? Powiedziała, ze się wstydzę na bloga. Otóż, wcale się nie wstydzę. Powiedziałam, że pogadamy, jak się uspokoi. Nie chcę kolejnej kłótni. :-(
W sumie, ja też trułam dzisiaj rodzicom, że będę się zachowywała, jak Mały, bo będą na mnie zwracać więcej uwagi, będą przytulać, nosić na rękach, całować w czółko, jak coś zaśpiewam i mi nie wyjdzie, to i tak pochwalą... Na dodatek miałam kiepski humor, bo zauważyłam, że do 2 klasy, jak miałam długie włosy, takie do pasa, to byłam ładna, potem od drugiej do 4 byłam pospolita, nie za ładna. Dopiero teraz
wyładniałam. A co! Nie wmówisz mi, że nie jestem, bo jestem. Wiesz co? Jeżeli twierdzisz, że jestem brzydka, to coś Ci powiem - jesteś zazdrosy/a.
:-P