czwartek, 5 września 2013

Witaj szkoło na wesoło...

No to wakacje mamy już za sobą... Czas wrócić do normalnego trybu dnia: pobudka o 6 rano (przesadzam, 7.30), śniadanie, umyć się, wyjść z psem, i do szkoły... Jak wiadomo, 2 września zaczęłam 1 klasę gimnazjum. Muszę dojeżdżać autobusem do szkoły... Tata mógłby mnie podwozić, ale... Po co mam jechać do szkoły na 7 czy 8 rano, jak lekcje zaczynam (nie licząc wtorku - za piętnaście ósma) w pół do dziesiątej?
Jeżdżę sobie, czasami będzie ktoś znajomy, czasami znajomy tylko z widzenia. Np. kojarzę, że do naszej szkoły chodzi taka dziewczyna: krótkie brązowe włosy, czarna koszulka - obowiązkowo, krótkie, czarne spodenki, czarne rajstopy i jagodowe creepersy... Jagodowe, bordowe... Nevermind. Ona jeździ "ze mną" autobusem. Ale... no jak można nosić traktory, czołgi na nogach, ja się pytam?! Martensy to nie czołgi... To Martensy :D Mimo, że wolę w nich jeździć (czuję się bezpiecznie xDę), to dzisiaj jechałam w tenisówkach i przeżyłam. xD "Kanar" poprosił o bilet, psze bardzo... Tylko czemu akurat teraz, kiedy muszę się zbierać do wysiadania? Pokazłam, spoko, teraz tylko wysiąść, dojść i jupi! Jestem. Same znajome twarze (przynajmniej w klasach starszych). Widziałam też Lili z angielskiego, teraz bym go nie poznała... Urósł (że WHAAT?!) i ściął bajerancką grzywkę. Ogólnie wygląda jak człowiek, w końcu. Z klasy znałam tylko 2 osoby, przy czym jedna mnie wystawiła do wiatru z tą drugą... Miało być tak, że ja i Ona (jedna to Ona, druga to Nią) idziemy razem do szkoły, codziennie jeździmy razem, razem siedzimy, razem spędzamy przerwy, razem gadamy, razem wracamy. Ale Ona już pierwszego dnia zaczęła siadać z Nią, na prawie każdym przedmiocie. Jak usiadły razem na polskim, to ja usiadłam obok takiej dziewczyny, która siedziała przed nimi, sama. Zapytałam:
- Mogę się dosiąść?
- Tak, oczywiście.
- Cześć, Nika jestem.
- Kamila.
Teraz pewnie wszytkie fanki Pamiętnika Nastolatki się zbulwersują: "Kamila?! O nie! Uważaj na nią!" "Yyyy, tylko nie Kamila!". Ale osso Wam chodzi?! [SPOILER] To, że postać literacka w książce nieźle namieszła, to nie znaczy, że wysztkie jej imienniczki są takie, jak ona! Ta Kamila jest akurat fajna. Razem sobie siedzimy, gadamy na przerwach, chodzimy do biblioteki, śmiejemy się, rysujemy... A propo rysowania. Tak se - sobie bazgrałam w Teoretycznie Możliwym Notesie z FNiN'a, a Kamila zapytała, czy może coś narysować. No spoko, rysuj. Tak zaczęła coś bazgrać, po czym wsunęła ołówek w notes, zamknęła go i podsunęła mi.
- Dokończę rysować później, ok?
No dobra, zobaczę co naskrobała. Otwieram i .... Uwaga, tego się nie spodziewałam. W rogu kartki widnieje taka mała głowa konia, ale... można powiedzieć, że... hmmmm... idealna? Idealna, jak na rysowanie bez cieniowania, bez sieści, włosów, tak na szybko? Zaczęłam gadać, że fajnie rysuje, prosić, żeby mnie nauczyła rysować konie (nie umiem ;_;) i wgl. Pokazła mi, jak rysować nogi. W moim zeszycie od historii prowadzimy projekt "Rycerz i jego koń". Nazwę wymysliłam na poczekaniu. Ona rysuje konia, ja rycerza. Zabrałam się za rycerza, mam zarys, tarczę, zaczynam cieniować hełm. Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie, hi hi. >.<

Lidka wróciła,  w sobotę może się spotkamy. :) No i wracają lekcje pianina! Mam nadzieję, że moja mentorka nie będzie miała tego za złe, że ćwiczyłam co innego, niż trza było...

A, no i rosyjski najlepszy.

A co w następnym poście? Mam kilka zaczętych cusiów, to może je wkleję...? Postaram się też opisać kilka zabawnych sytuacji z polskiego, muzyki, religii. Niby początek roku, a nasza klasa już zaczyna z odpałami. Mam taką nadzieję, że niedługo już wszyscy się zintegrujemy do końca i będzie git.

No i dzisiaj wsiadłam do złego autobusu, musiałam iść kawałek do domu. A różnica była tylko w jednej liczbie...

Dobranoc.



No właśnie 8-8